LUBOMIR GULDAN – Z ZAGŁĘBIEM WE KRWI | #MiedziowaSylwetka
Piłkarz przychodzi do zagranicznego klubu. Klub po roku spada z ligi. Piłkarz odchodzi do innego zespołu. Tak wyglądają dziesiątki standardowych historii różnych obcokrajowców w wielu ligach. Ale historia Lubomira Guldana nie jest standardowa.
12 lut 2020 17:00
Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Gdy w 1983 roku w Bańskiej Bystrzycy przychodził na świat Lubomir Guldan, nikt nie mógł się spodziewać, że bez mała 500 kilometrów od Lubina narodził się piłkarz, którego kiedyś mieli pokochać szczerą miłością fani Zagłębia. Tego nie spodziewał się również sam Guldan wiele lat później, gdy rozpoczynał karierę w słowackim FC Senec, a potem wyruszył w piłkarską podróż po innych krajach Europy.
Od Szwajcarii po Lubin
Podróż całkiem udaną. Młody obrońca jeszcze w swoim pierwszym klubem wykazywał się inteligencją i walecznością, dzięki czemu w wieku 23 lat założył opaskę kapitana. Rok później opuścił jednak FC Senec i podpisał pierwszy zagraniczny kontrakt, ze szwajcarskim FC Thun. Po dwóch latach w Szwajcarii wrócił na Słowację, gdzie przez dwa sezony grał w MSK Żilina. Te lata to pasmo sukcesów – dwukrotne mistrzostwo kraju, puchar Słowacji, a także gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Kolejne dwa lata to Bułgaria i gra w jednym z najsilniejszych tamtejszych klubów, Łudogorcu Razgrad, z którym Guldan osiągnął analogiczne krajowe sukcesy, co z Żiliną – dwa mistrzostwa i puchar kraju.
Gdy patrzy się na przebieg kariery Guldana, aż chciałoby się zapytać – co dalej? Grecja, Turcja? Może Bundesliga? Po tylu sukcesach logiczny byłby transfer do jednej z topowych europejskich lig. Tymczasem trzydziestoletni Guldan, będący wciąż w niezgorszym jak na stopera wieku, zdecydował się na grę w Ekstraklasie. Co zaważyło na jego decyzji? Pytanie powinno raczej brzmieć „kto?”. Niebagatelny wpływ na ściągnięcie Lubomira Guldana do Lubina miał ówczesny trener Miedziowych Pavel Hapal. Szkoleniowiec doskonale znał obrońcę jeszcze z czasów, gdy przez dwa sezony prowadził Żilinę. To właśnie chęć dalszej współpracy z Hapalem i jego wizja lubińskiego zespołu przekonała Guldana do transferu na Dolny Śląsk.
Sprawa honoru
Choć jest nominalnym stoperem, w swojej karierze grał również na boku linii obrony. Dobrze czuje się także jako defensywny pomocnik. Ta wszechstronność wraz z boiskową inteligencją, walecznością i ogromnym doświadczeniem zadecydowały o tym, że Hapal uczynił Guldana częścią prowadzonego wówczas „słowackiego zaciągu” do Zagłębia. Niestety, choć przyszłość Miedziowych rysowała się wtedy bardzo pozytywnie, rzeczywistość okazała się gorzka. Pierwszy sezon w nowym klubie i… pierwszy w karierze spadek do niższej klasy rozgrywkowej. Coś, czego Lubomir dotąd nie zaznał. Po sezonie z Lubinem pożegnał się trener Hapal. Odeszli kluczowi zawodnicy. Guldan obok Michala Papadopulosa, czy Dorde Cotry był jednym z tych obcokrajowców, którzy postanowili pozostać w Zagłębiu. Czemu? Przywrócenie klubu na należne mu miejsce, czyli do Ekstraklasy stoper uznał za sprawę honoru, dlatego nie opuścił drużyny i odrzucał oferty z innych klubów.
Kto zdecydowałby się na podobny ruch? Chyba tylko Pavel Nedved i David Trezeguet, którzy swego czasu pozostali w Juventusie po jego karnej degradacji do Serie B w wyniku afery Calciopoli. Porównanie nieprzystające i na wyrost? Być może, w końcu Juventus to jedna z największych firm w europejskim futbolu. Pozostanie przy Zagłębiu w czasach kryzysu i wyciągnięcie go z niego wymagało o wiele większego hartu ducha.
Upadek. Odrodzenie. Legenda
Jak dziś przyznaje Lubomir Guldan, tamten spadek był dla niego najsmutniejszym momentem w historii jego występów w zespole. Zarazem jednak paradoksalnie to, co stało się potem, było najlepszym, co go spotkało. Jak stwierdził, po spadku do I ligi szatnia Zagłębia „oczyściła się”, drużyna się skonsolidowała, do zespołu dołączyło wielu młodych zawodników z akademii, a atmosfera była lepsza, niż wcześniej. To wszystko sprawiło, że klub jak burza przeszedł przez kolejny sezon i w ekspresowym tempie wrócił na najwyższy poziom ligowy. Guldan nie zagrał wtedy jedynie w pięciu spotkaniach, zaś w 28 z 31 meczów grał w pełnym wymiarze czasowym. Rola Lubomira, lidera defensywy, w tym sukcesie była nieoceniona, o czym najlepiej świadczy wyróżnienie dla najlepszego gracza sezonu w Zagłębiu, którym uhonorowali go kibice klubu w 2015 roku. A już rok później nadszedł moment, który do dziś Guldan uważa za najszczęśliwszy w siedmioletniej drodze z Miedziowymi – zajęcie trzeciego miejsca w Ekstraklasie.
Tak oto Słowak wraz z całą drużyną w ciągu dwóch lat przebył podróż niczym z hollywoodzkiego filmu – od upadku aż po szczyt. Ta historia sprawiła, że nie tylko został filarem defensywy Zagłębia na kolejne lata. Został kimś więcej. Choć bardzo długo odmawiał przyjęcia kapitańskiej opaski, od lat nikt w klubie nie ma wątpliwości, że to jeden z graczy, który ma kluczowy wpływ na zespół i z którego zdaniem liczy się każdy. I to pomimo tego, a może właśnie dlatego, że Guldan wiele nie mówi, z natury jest bowiem człowiekiem, który nie rzuca słów na wiatr, za to ciężko pracuje i udowadnia swoją wartość dokonaniami na boisku. W naturalny sposób stał się też mentorem dla innych piłkarzy Zagłębia, zwłaszcza obrońców. Pod jego skrzydłami piłkarskie szlify zbierali Jarosław Jach, czy Jarosław Kubicki. Jego pozycja w klubie po latach jest niepodważalna. Sam Guldan ostatecznie mimo oporów przyjął opaskę kapitana.
Niezastąpiony
Nie może dziwić, że Zagłębie za żadną cenę nie chciało się pozbyć swego wojownika i lidera. Dosłownie za żadną, bo kilka lat temu z ofertą zwrócił się Łudogorec Razgrad. Jak podkreślał wtedy dyrektor Piotr Burlikowski, propozycja została odrzucona nie tylko z powodów finansowych. Kluczowym argumentem przeciw był fakt, że Guldan był Zagłębiu po prostu potrzebny. Był i jest nadal. Dziś otwarte pozostaje pytanie o to, jaka będzie dalsza przyszłość liczącego sobie już 37 wiosen piłkarza. On sam nie ukrywa, że chciałby wrócić do ojczyzny, gdzie już przeprowadziła się jego rodzina. W tej chwili Guldan w Lubinie mieszka sam, a każdą wolną chwilę wykorzystuje na przejazd do Bratysławy i spotkania z bliskimi.
W klubie spekuluje się, że po zakończeniu kariery mógłby objąć funkcję jednego ze szkoleniowców w klubie. Jego wiedza i doświadczenie byłyby nieocenione. Czy Lubomir zostanie w Zagłębiu na dłużej? Tego nie wiemy, lecz kibice naszego klubu z pewnością nie mieliby nic przeciwko.