Mateusz Matras: Jestem głodny gry!
Kilka dni temu defensywny pomocnik został naszym piłkarzem, a dziś ma szansę wystąpić w meczu… przeciwko byłej drużynie. Mateusz Matras o swojej aktualnej dyspozycji, ostatnich miesiącach oraz walce o miejsce w składzie. A właśnie z waleczności Matras znany był dotychczas w ekstraklasie!
2 mar 2018 11:26
Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Mateusz miałeś kilka dni na oswojenie się z nowa sytuacją. Na chłodno, jak oceniasz swój transfer do Zagłębia Lubin?
Mateusz Matras: - Oczywiście wszystko pokaże czas. Na ten moment decyzja wydaje się idealna. W Lechii nie miałem szans na grę, zostałem skreślony. Dotarło to do mnie i musiałem poszukać rozwiązania. Udało się porozumieć z Zagłębiem Lubin i zaczynam nowy rozdział. Mam nadzieję, że obie strony będą zadowolone z rozpoczęcia współpracy.
Po idealnym wejściu do drużyny Lechii, wszystko zaczęło się komplikować. Co takiego się działo, że Mateusz Matras został tak szybko skreślony.
- Faktycznie zaliczyłem fantastyczny start w Lechii, w debiucie strzeliłem gola, a sezon rozpoczęliśmy od zwycięstwa. Później również regularnie grałem, ale wyniki rozczarowywały, dlatego trener szukał nowych rozwiązań. Przez jakiś czas utrzymywałem się w kręgu zainteresowań, ale moja pozycja była coraz bardziej marginalizowana. Później zmienił się trener, a nowy szkoleniowiec zupełnie mnie skreślił. Trenowałem, więc jeśli chodzi o formę, to najgorzej nie jest. Dziś trochę brakuje mi boiskowej pewności, ale ona szybko wróci.
Podpadłeś czymś trenerowi Owenowi?
- Ciężko mi powiedzieć. Podobnie było z kilkoma innymi zawodnikami, których odsunięto.
I dziś Lechia przywraca ich do I drużyny…
- Tak, pojawiły się problemy kadrowe i trzeba zawodnikom zagwarantować możliwość trenowania. Te decyzje pozostawię bez komentarza, zobaczymy co przyniesie przyszłość. Po to zawodnik podpisuje kontrakt, by rywalizować o miejsce w składzie, trenować z pierwszym zespołem, a nie juniorami. Jeśli chodzi o mnie, to być może trener Owen potrzebował innego piłkarza do środka pola, o innych predyspozycjach… Tyle, że Lechia beze mnie w składzie nie notowała też lepszych wyników.
I tak się składa, że z Lechią spotkasz się dziś w Lubinie… Ciśnienie idzie do góry?
- Nie, spokojnie czekam na ten mecz. Pozostały mi dobre znajomości z szatni i na tym koniec. Dziś noszę koszulkę Zagłębia i zrobię wszystko, by to moja drużyna wygrała!
A co takiego może dać Zagłębiu Lubin Mateusz Matras?
- Za dużo nie straciłem. Z Pogoni Szczecin, w której szło mi bardzo dobrze, zapamiętano mnie jako zawodnika, który wprowadza sporo spokoju. Umiem przytrzymać piłkę, powalczyć o górną piłkę. Chcę się jeszcze poprawić w odbiorze i będzie jeszcze lepiej. Nie mówię teraz o meczu z Lechią, bo w Zagłębiu jestem zbyt krótko, ale priorytetem jest szybkie wywalczenie miejsca w składzie.
Przeszedłeś badania, które określiły Twój aktualny poziom wytrenowania. Jak to jest z wydolnością, szybkością i siłą?
- Przyznam szczerze, że jest nieźle. Nawet poprawiłem szybkość na pierwszych 30 metrach. Jeśli chodzi o wydolność, to w Lechii mieliśmy inne testy, ale pamiętam wyniki z Pogoni i były podobne do tych sprzed kilku dni.
A z czym kojarzyło Ci się Zagłębie jeszcze kilka tygodni temu?
- W Polsce Zagłębie kojarzy się ze stabilnością. Zawodnicy mogą skupić się tylko i wyłącznie na pracy i mają do tego dobre warunki: stadion, boiska i całe potrzebne zaplecze. Wszystko na miejscu się potwierdza.
Podpisałeś kontrakt i z miejsca trener Lewandowski zabrał Cię na mecz do Niecieczy. Chyba bardziej, byś poznał się z drużyną.
- Dokładnie, pojechałem na mecz z Sandecją i mogłem poznać się z chłopakami. Kilku zawodników znałem wcześniej, więc było mi łatwiej. Wiadomo, Arek Woźniak dusza towarzystwa, a mieliśmy okazję już wcześniej złapać ze sobą kontakt. Powiem szczerze, że zdecydowanie łatwiej mi odnaleźć się w Zagłębiu, niż choćby w szatni Lechii czy wcześniej Pogoni.
Będziesz brany pod uwagę, jeśli chodzi o wybór składu na Lechię?
- To oczywiście pytanie do naszego trenera. Ja jestem do dyspozycji, ale zbyt wiele nie trenowałem jeszcze z Zagłębiem, więc zobaczymy, jak szkoleniowiec będzie mnie wprowadzał.
Stawiasz przed sobą jakieś cele na najbliższe tygodnie.
- Chcę potrenować z drużyną, zgrać się z chłopakami i na pełnych prawach rywalizować o miejsce w składzie. Muszę złapać rytm meczowy i wiem, że nic za darmo nie dostanę.
Jest w Tobie sportowa złość i chęć pokazania wszystkim, że można mieć dużo pociechy z Matrasa w ekstraklasie?
- Oczywiście, że jest sportowa złość. Każdy, kto wypadnie z „obiegu”, chce szybko wrócić do grania. Jestem głodny walki na boisku i myślę, że przełoży się to w pozytywny sposób na moją postawę!