Ekstraklasa
Mateusz, z pełnym spokojem weszliście w to spotkanie, czy takie były założenia przed meczem?
- Na pewno, bo różnica lig wskazywała, że powinniśmy dominować w tym meczu, co potwierdziła bramka strzelona w pierwszej połowie. Później mieliśmy moment przestoju, podczas którego Warta miała swoje okazje, ale potem znów odzyskaliśmy inicjatywę i zdobyliśmy dwa gole po stałych fragmentach gry. Cieszymy się z awansu do kolejne rundy rozgrywek.
Strzeliłeś bramkę na 1:0, jednak sędzia najpierw podniósł chorągiewkę w górę. Czy pojawiły się wtedy jakieś wątpliwości, że gol może nie być uznany?
- Byłem za plecami dwóch obrońców, więc byłem pewny, że nie było spalonego. Cóż, była to taka sytuacja boiskowa, że sędzia zdecydował się podnieść chorągiewkę, ale koniec końców uznał gola po analizie VAR i mogliśmy cieszyć się z prowadzenia.
Początek drugiej połowy był dla Warty i spory udział miał też w tym zawodnik wypożyczony z naszego Klubu, Rafał Adamski.
- Tak jak powiedziałem, początek drugiej połowy był dla Warty, ale spodziewaliśmy się tego, że ruszą na nas od pierwszego gwizdka sędziego. Przeciwstawiliśmy się temu nie tracąc gola, potem sami podwyższyliśmy prowadzenie i dowieźliśmy je do końca.
Zapytam Cię jeszcze o nadchodzący mecz ze Śląskiem Wrocław. Mieliście z tyłu głowy już to poniedziałkowe spotkaniem?
- Nie, bo przygotowywaliśmy się do Warty jak do kolejnego spotkania. Dzisiaj się jeszcze cieszymy, ale też już zdajemy sobie sprawę z tego, co czeka nas w poniedziałek. Jest to najważniejszy mecz dla wszystkich kibiców i całego środowiska i na pewno zagramy w nim o wygraną.