Król asyst | Gwiazda rywala #LGDZAG
Przed rozpoczęciem obecnego sezonu PKO Ekstraklasy do drużyny naszego sobotniego rywala, Lechii Gdańsk dołączył najlepszy asystent poprzednich rozgrywek najwyższego szczebla ligowego w Polsce - Žarko Udovičić. Jednak same, suche statystyki nie oddają w pełni tego, jakim zawodnikiem jest nowy skrzydłowy Gdańszczan. Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć w dzisiejszym materiale, do zapoznania się z którym serdecznie zapraszamy!
5 paź 2019 11:31
Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Poważne granie serbski skrzydłowy rozpoczął 11 lat temu, gdy przeszedł do grającego na drugim szczeblu rozgrywkowym w kraju FK Mladost Lucani. W premierowych sezonie rozegrał dwadzieścia trzy mecze. Kolejny rok dla bocznego pomocnika, mogącego także grać na boku obrony, był zdecydowanie lepszy. W trzydziestu czterech spotkaniach siedmiokrotnie wpisał się na listę strzelców. Niestety, ale następny rok w serbskiej drugiej lidze nie był pod kątem strzelonych bramek tak dobry dla Udovičicia jak poprzedni, gdyż tylko raz umieścił on piłkę w bramce rywala. Lekką zwyżkę formy bohater tego tekstu zaliczył w kolejnych rozgrywkach, czterokrotnie znajdując drogę do siatki rywali. Był to ostatni rok gracza w tym zespole, gdy po zakończeniu sezonu 2011/2012 postanowił zmienić Mladost na innego drugoligowca - FK Napredak Kruševac. Było to podyktowane zwłaszcza ambicjami zawodnika, który dosyć miał już gry na zapleczu serbskiej ekstraklasy i wobec brak ofert z najwyższej ligi przeszedł do zespołu stawianego w gronie faworytów do awansu. Tak też się stało i już w rozgrywkach 2013/2014 Serb w końcu zadebiutował na najwyższym szczeblu w swoim kraju. W swoim debiutanckim sezonie serbski skrzydłowy nie mógł liczyć na stałe miejsce w pierwszym składzie, w związku z czym zadecydował się na odejście do innego zespołu serbskiej Superligi – FK Novi Pazar. Sytuacja jednak się powtórzyła i podobnie jak w Napredaku, i tej zmiany na pewno nie można było nazwać awansem sportowym. Wobec takiego stanu rzeczy podpisał kontrakt z pierwszoligowym Zagłębiem Sosnowiec.
Początki w drużynie z województwa śląskiego również nie wskazywały na to, jak duży, ofensywny potencjał tkwi w zawodniku z Bałkanów, najczęściej ustawianym na lewej obronie przez trenera sosnowiczan Artura Derbina. Pierwszy rok w Polsce Udovičić zakończył z dwudziestoma dwoma meczami na koncie oraz dwoma asystami. Kolejne rozgrywki ligowe nie przyniosły dla zawodnika wielkiego przełomu, gdyż rozegrał on trzydzieści spotkań na zapleczu Ekstraklasy, strzelając jedną bramkę, również raz asystując. Swoistym kamieniem milowym dla zespołu obecnego pierwszoligowca były rozgrywki 2017/2018, zakończone długo wyczekiwanym w Zagłębiu Dąbrowskim awansem na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Indywidualnie dla Serba sezon też nie był straconym – w dwudziestu trzech meczach dwukrotnie trafiał do siatki, zaliczając przy tym cztery ostatnie podania.
Kompletnym zaskoczeniem dla całej piłkarskiej Polski była jednak postawa zawodnika w poprzednich rozgrywkach ekstraklasy, pierwszym dla serbskiego piłkarza w najwyższej lidze naszego kraju. Gracz, który w swojej seniorskiej karierze nigdy nawet nie zbliżył się do dziesięciu punktów w klasyfikacji kanadyjskiej oczek, nagle uzbierał ich aż dwadzieścia! Osiągnięcie to jest tym bardziej imponujące, że dokonane zostało w drużynie – delikatnie mówiąc – nie należącej do ligowej czołówki. Już w trakcie rundy wiosennej ubiegłego sezonu pojawiały się mediach głosy ekspertów, którzy zgodnie przyznawały, że w przypadku spadku z Ekstraklasy Zagłębia Sosnowiec ich lewoskrzydłowy nie powinien mieć problemów z pozostaniem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Serb jednak konsekwentnie powtarzał, że jego celem jest pozostanie z sosnowiczanami w Ekstraklasie. Niestety, ta sztuka się nie udała, w związku z czym urodzony w Užicach zawodnik postanowił odejść z zespołu, który reprezentował przez blisko cztery lata. Z liczbą jedenastu ostatnich podań Žarko Udovičić został najlepszym asystentem ligi, za plecami zostawiając takich graczy jak choćby Jesúsa Jiméneza, Martina Konczkowskiego czy Zvonimira Kožulja. Wśród zainteresowanych usługami bocznego pomocnika klubów wymieniało się wiele polskich klubów, finalnie podpisał on kontrakt z brązowym medalistą poprzedniego sezonu – Lechią Gdańsk.
Piotr Stokowiec nie zamierzał ograniczać roli zawodnika do zaledwie uzupełnienia składu. Po solidnie przepracowanym okresie przygotowawczym zawodnik z Bałkanów wyszedł w pierwszym składzie w dwóch arcyważnych meczach z duńskim Broendby Kopenhaga, będąc również awizowanym do gry w rozpoczynającym nowy sezon ligowy meczu z beniaminkiem, Łódzkim Klubem Sportowym. 41. minuta była ważna dla całego spotkania, gdyż bohater naszego materiału otrzymał brzemienną w skutkach czerwoną kartkę. Faul był na tyle brutalny, że zawodnik „Lechistów” zawieszony został aż na cztery mecze. Po okresie przymusowej przerwy Serb powrócił do składu Lechii, w czterech z pięciu meczów meldując się w pierwszej jedenastce gdańskiego klubu. Co ciekawe, gdy skrzydłowy ten przez większość spotkania przebywał na boisku, to każde z nich kończyło się triumfem „biało-zielonych”. Miejmy nadzieję, że mecz z KGHM Zagłębiem Lubin będzie tym, w którym seria ta zostanie przełamana.