Ekstraklasa
Jest z nami Jarosław Jach, obrońca Zagłębia Lubin. Mecz był wyrównany, choć akcje raczej lepsze po stronie Miedziowych. Z Twojej perspektywy co zadecydowało, że tym razem niestety nie dopisaliśmy zdobyczy punktowej do swojego konta?
- Nie wiem, czy się zgodzę z tą opinią, że mecz był wyrównany. Według mnie Radomiak nie miał żadnego planu na to spotkanie. Wielkie szczęście, długa piłka, to jest gra podstawowa, nie na Ekstraklasę. My byliśmy bardzo nieskuteczni, jesteśmy niezadowoleni. Powinniśmy ten mecz wygrać wysoko – nie wykorzystaliśmy swoich szans, musimy poprawić zdecydowanie grę w ofensywie. Stwarzamy sporo sytuacji, a nic nie wpada do sieci. Stałe fragmenty też powinniśmy poprawić, a jak widać, to było dzisiaj kluczowe. Radomiak rzucił sobie kilka razy aut w pole karne i to były ich najgroźniejsze sytuacje. My pomimo znakomitych warunków fizycznych i dobrych wykonawców nie dochodziliśmy do wielu sytuacji bramkowych. Mieliśmy jedną okazję w końcówce meczu, ale to jest za mało na kilkanaście stałych fragmentów. Cóż nie poddajemy się, myślę, że prezentujemy się bardzo fajnie, spokojnie operujemy piłką. Do trzeciej strefy naprawdę jesteśmy mocni – w strefie defensywnej i środkowej przeważamy z każdą drużyną. Dominowaliśmy nawet z Legią w drugiej połowie. Natomiast ta trzecia tercja pozostawia wiele do życzenia. Tam jesteśmy za mało agresywni i nie chodzi mi o taką agresję jak w obronie, tylko o podejmowanie pojedynków w ofensywie, strzały i dośrodkowania. Nasze ruchy nie są na tyle dobrej jakości, żebyśmy stwarzali sytuacje. Myślę, że to jest główne pole do poprawy i musimy to jak najszybciej podreperować, jeśli chcemy wygrać kolejne spotkanie.
Mówiłeś o aucie i właśnie po nim tracicie bramkę, czy tam nie było faulu według Ciebie, bo tak nam się wydawało, że chyba Cichocki popchnął jednego z zawodników Zagłębia, zanim ta piłka trafiła w ogóle do Rossiego. Jak to wyglądało z perspektywy zawodników ustawionych w polu karnym?
- Szczerze mówiąc, nie widziałem dokładnie tej sytuacji. Nie jestem w stanie nic powiedzieć. Myślę, że jeśli sędziowie ocenili, że nie ma faulu, to bramka jest prawidłowa. Jest przecież VAR więc sędziowie by zareagowali.
Dużo pecha po stronie Miedziowych. Był też strzał w poprzeczkę Filipa Starzyńskiego w pierwszej połowie. Jednak cały się to rzuca w oczy, że macie świetnego wykonawcę stałych fragmentów gry jak Łukasz Łakomy czy Filip Starzyński – jesteś ty wysoki zawodnik, jak i pozostali, a jednak jest bardzo mało efektów po tych stałych fragmentach, czy planujecie się jeszcze bardziej przyłożyć do tego na treningach?
- Jesteśmy za mało agresywni w tym polu karnym, jesteśmy bardzo statyczni. Arek Woźniak dzisiaj dwie czy trzy piłki super zgrał z drugiego słupka, które spadały pół metra przed bramkę – to trzeba wpakować. Jesteśmy zbyt pasywni w tym polu karnym. Tam trzeba nawet się przepchać. Wczoraj Lipski strzelił gola biodrem czy brzuchem, tam trzeba po prostu tę piłkę wpakować.
Ze wszystkich strat punktów, które wam się przydarzyły w tym sezonie – ta boli najbardziej?
- Myślę, że tak i tak samo ten mecz z Lechem u siebie powinniśmy wygrać. Fajnie gramy, to jest poziom, którego pewnie nie wszyscy oczekiwali – patrząc po personaliach. Natomiast dobrze się prezentujemy. Jednak brakuje skuteczności, to jest nasza bolączka. Straciliśmy do tej pory tylko 4 bramki, to jest najlepszy wynik w lidze bodajże z Cracovią a jeśli chodzi o strzelone gole, to jesteśmy na samym dole, więc mamy prostą odpowiedź, dlaczego dzisiaj nie wygraliśmy.
Czyli recepta na następny mecz w Szczecinie to po prostu poprawić skuteczność?
- To jest pierwsza rzecz do poprawy. Oczywiście są również inne mankamenty, które niekoniecznie widać na pierwszy rzut oka. Jednak straciliśmy bramkę, więc to też trzeba poprawić, by grać na zero z tyłu.