Ekstraklasa
Za Wami półtora tygodnia przygotowań do rundy wiosennej. Odczuwacie zmęczenie?
Bartosz Kopacz: - Najbardziej zmęczeni byliśmy na samym początku przygotowań, kiedy przechodziliśmy wszelkie testy. Każdy dawał z siebie maksa, by wyniki były miarodajne. Jest ciężko, pracujemy na równym, wysokim poziomie. Jeśli chodzi o same obciążenia i model pracy, to do wyjazdu na obóz do Turcji, nic się nie zmieni.
Perspektywa wylotu, zielonych boisk i treningów z piłką dobrze działa na Wasze głowy, kiedy nogi są tak ciężkie?
- Wiadomo, że wszyscy na to czekają, by poczuć dobre boiska i pograć w piłkę.
W zimowej przerwie dokonałeś jakiejś autorefleksji? Latem trafiłeś do Zagłębia, tymczasem Twój były klub plasuje się wyżej w ligowej tabeli.
- Nie myślę o tym w takich kategoriach. Przyszedłem do bardzo dobrze zorganizowanego klubu, w którym mogę się rozwijać. Niczego mi nie brakuje, jestem zadowolony z tego, jak układa się moja kariera w Zagłębiu. Sezon trwa, każdy walczy o jak najwyższe miejsce i zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Ja mocno w to wierzę, że może być lepiej.
Spodziewałeś się, że tak szybko wskoczysz do wyjściowego składu i będziesz podstawowym zawodnikiem?
- Bardzo się cieszę, że tak szybko zafunkcjonowałem w nowym otoczeniu. Spodziewałem się, że wskoczenie do składu może zająć mi trochę więcej czasu. Regularnie grałem od 2. ligowej kolejki, może kosztem występów któregoś z kolegów, ale na tym polega rywalizacja. Gramy dla Zagłębia, ale pracujemy również na własne nazwiska.
O Lubo Guldanie mówi się "szef defensywy", o Jarku Jachu "zawodnik z wielkim potencjałem", o Bartku Kopaczu "gwarancja spokoju i prostej gry". To dobra charakterystyka?
- Mówi się w ogóle o mnie? (śmiech). Po tej rundzie tak można mnie odbierać, nie zdarzały mi się mecze poniżej przyzwoitego poziomu, ale też nie zagrałem nic wybitnego. Wiadomo, że największe noty stoper dostaje, jak oprócz solidności „z tyłu”, dołoży coś w ofensywie. Z drugiej strony środkowy obrońca rozliczany jest przede wszystkim z gry w defensywie i na tym w głównej mierze powinien się skupiać. W obecnym sezonie zdobyłem jedynie gola w meczu pucharowym, więc byłym głównie solidny z tyłu.
Latem wspominałeś, że chcesz popracować nad grą do przodu, nad wprowadzaniem piłki i rozgrywaniem futbolówki. Poprawiłeś się w tych elementach?
- Zauważyłem progres przede wszystkim w naszych ostatnich meczach. Jak zmienił się nasz styl i zaczęliśmy inaczej wyprowadzać piłkę. Robiłem to z większą swobodą, a jak graliśmy czterem obrońcami, to miałem częstszy kontakt z futbolówką. Oczywiście jest w czym jeszcze się poprawiać, ale choćby w meczu z Wisłą, gra całego Zagłębia od tyłu, wyglądała dobrze. Udawało się nam przechodzić krótkimi podaniami z obrony do ataku.
W ostatnich meczach dwóch zawodników Zagłębia grało po zabiegach nosa. Kuba Świerczok występował w masce ochronnej, z kolei Bartek Kopacz uznał, że ochrona może przeszkadzać mu w skutecznych interwencjach. Wychodzi na to, że jesteś twardzielem?
- Tak wyszło, że tego samego dnia przeszliśmy Kubą zabiegi. To, że on grał w masce wcale nie oznacza, że nie jest twardzielem, bo przecież dawał z siebie sto procent. Ja jednak uznałem, że maska może mi przeszkadzać w skutecznych interwencjach, bo ogranicza pole widzenia. Co kilka minut stoper walczy o górną piłkę, nie może się pomylić, źle obliczyć tor lotu futbolówki. Uznałem, że wolę narazić nos na większe obrażenia, ale mieć dobre wyczucie. Cieszę się, że dograłem rundę, a kości się pozrastały.
Trochę tych urazów jesienią było. Z tygodnia na tydzień Twój nos coraz bardziej się "wykrzywiał".
- (śmiech) Cierpiał nie tylko nos, ale i łuki brwiowe. Faktycznie często obrywałem jesienią. W innych klubach przydarzały się urazy, parę razy rozwalili mnie głowę, ale na przestrzeni kilku kolejek. Na szczęście ja po meczu lubię odczuwać ból, bo wtedy wiem, że dałem z siebie wszystko i walczyłem.