To oni tu grali!? – Igor Lewczuk
Zapraszamy do przeczytania kolejnego tekstu z nowej serii pt. "To oni tu grali!?". Tym razem odniesiemy się do byłego reprezentanta Polski Igora Lewczuka, który nie tylko otarł się o zespół Zagłębia, ale nawet zagrał jeden mecz w naszych barwach.
16 cze 2023 10:57
Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Pierwszym klubem Igora Lewczuka był Hetman Białystok. Grę w tym zespole łączył ze studiowaniem dziennym na warszawskim AWF-ie. W stolicy Podlasia pojawiał się tylko przy okazji weekendowych spotkań, przez co omijały go nawet treningi. Wszystko się zmieniło, gdy Igor na drugim roku studiów trafił na trenera Andrzej Blachę, który zaprosił go na sparing trzecioligowego Znicza Pruszków z Unią Janikowo. Niedługo później obrońca podpisał swój pierwszy kontrakt w karierze.
Już debiutancki sezon piłkarza w seniorskiej piłce był bardzo udany, bowiem Znicz Pruszków rozgrywki 2006/2007 zakończył na pierwszym miejscu w trzeciej lidze z przewagą aż 13 punktów nad drugim Pelikanem Łowicz. Warto dodać, że wtedy już w tym zespole był również Robert Lewandowski, który rozpoczynał swoją wielką karierę. Po awansie na zapleczu Ekstraklasy zespół postawił sobie za cel utrzymanie, ale drużyna spisywała się tak dobrze, że była blisko awansu do Ekstraklasy. Finalnie awans przegrali z Arką Gdynia jedynie gorszym bilansem bezpośrednich spotkań.
W styczniu 2008 roku Igor Lewczuk był bardzo blisko podpisania kontraktu z Zagłębiem Lubin. Wówczas po rundzie jesiennej sezonu 2007/2008 sprawdzał go sztab szkoleniowy Miedziowych. Zagrał nawet w spotkaniu Pucharu Ekstraklasy przeciwko Lechowi Poznań. Pomimo iż ostatecznie nie związał się z naszym klubem kontraktem, to ma na koncie jeden mecz w barwach Miedziowych.
Wysoka forma rosłego obrońcy na zapleczu najlepszej ligi w Polsce nie uszła uwadze drużynom z Ekstraklasy. Ostatecznie piłkarz wraz z Pawłem Zawistowskim ze Znicza Pruszków trafił do Jagiellonii Białystok. Tam zapisał się złotymi zgłoskami, bowiem miał udział w wywalczeniu pierwszego Pucharu Polski w historii tego klubu. Później jednak relacje zawodnika z trenerem Michałem Probierzem i władzami uległy pogorszeniu. Wszystko zaczęło się od nieudanego spotkania w europejskich pucharach przeciwko Arisowi Saloniki. Wówczas charyzmatyczny szkoleniowiec zdjął zawodnika po 23 minutach, bo najpierw sprokurował rzut karny, a następnie miał udział przy drugim straconym golu. Ta sytuacja spowodowała, że Michał Probierz przestał stawiać na tego piłkarza. Białostoczanie nie chcieli jednak oddawać za darmo piłkarza, gdy wygaśnie mu kontrakt (zapłacili za niego wcześniej 400 tysięcy złotych) w związku z tym chcieli wymusić jego przedłużenie. Zabronili mu treningów z pierwszą drużyną, a więc obrońca przychodził na zajęcia tylko pobiegać, a następnie w specjalnym pomieszczeniu czytał gazety… Ostatecznie piłkarz w końcu zdecydował się przedłużyć umowę, a niedługo potem został wypożyczony do Piasta Gliwice.
Kolejnym przystankiem w karierze Lewczuka był Ruch Chorzów, gdzie powtórzył się jednak scenariusz z Białegostoku, mianowicie mocny początek, a następnie z meczu na mecz powolne obniżanie lotów. Dopiero w Zawiszy Bydgoszcz piłkarz pokazał pełnię swoich możliwości. Trenerem był wówczas Ryszard Tarasiewicz, który zdecydował się przestawić Lewczuka na prawą obronę, co było strzałem w dziesiątkę. Zawodnik dzięki dobrej postawie nie tylko w ekspresowym tempie zapracował na transfer do Legii Warszawa, ale jego walory docenił również selekcjoner kadry, Adam Nawałka, który powołał go na styczniowe zgrupowanie ligowców. W spotkaniach z reprezentacjami Mołdawii i Norwegii obrońca spędził na murawie łącznie 82 minuty, jednak były to jego jedyne występy w koszulce z orzełkiem na piersi.
Igor Lewczuk w barwach Wojskowych zdobył cztery mistrzostwa Polski i dwa Puchary Polski. W tym niezwykle udanym czasie – podczas dwóch pobytów w stolicy naszego kraju zgromadził na swoim koncie 133 mecze, w których sześciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali i trzy razy asystował. W sierpniu 2016 roku wywalczył z zespołem Legii awans do upragnionej Ligi Mistrzów. Obrońcy nie dane było jednak zagrać w tych elitarnych rozgrywkach, ponieważ w międzyczasie pojawiła się możliwość wyjazdu za granicę. Po 31-latka zgłosiło się francuskie FC Girondins Bordeaux. W drużynie sześciokrotnych mistrzów Francji obrońca dzielił szatnię między innymi z Jaroslavem Plasilem czy Jeremym Menezem. Mimo że w tamtejszej lidze trwał już sezon, Lewczuk z miejsca wskoczył do wyjściowej jedenastki, ogółem pojawiając się na boisku aż 33 razy. Szczególnie udane było starcie z Guingamp, w którym to zawodnik zdobył swoją jedyną bramkę na francuskich boiskach. Gdyby nie powracające problemy ze zdrowiem trzyletnia przygoda z pewnością nie skończyłaby się na pięćdziesięciu pięciu występach.
W 2021 roku odszedł z Legii Warszawa do Znicza Pruszków, gdzie wydawało się, że zakończy karierę. Jednak obecnie występuje jeszcze na poziomie piątej ligi w zespole KTS Weszło stworzonym przez znanego dziennikarza sportowego – Krzysztofa Stanowskiego.