Saša Balić: Cieszę się, że otrzymałem od kibiców dużo wsparcia
Już dziś piłkarze KGHM Zagłębia Lubin zmierzą się w 1/8 finału rozgrywek Fortuna Pucharu Polski z Arką Gdynia. Przed meczem wyjazdowym porozmawialiśmy chwilę z kapitanem Miedziowych - Sašą Baliciem. Zapraszamy!
1 gru 2021 12:45
Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Saša, jesteś już po decyzji Komisji Ligi. Otrzymałeś pięć meczów kary, co oznacza, że nie zobaczymy cię już w tym roku na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Jak ty do tego podchodzisz?
- Chciałem podkreślić, że jest mi bardzo przykro z powodu całego incydentu i takie też stanowisko przedstawiłem przed komisją. Nie wszedłem na boisko, żeby zrobić komuś krzywdę. Byłem blisko słupka naszej bramki i pobiegłem bronić naszych zawodników. Wszyscy wiedzą, jakim jestem zawodnikiem i że oddaje serce za ten zespół. Mam świadomość, że jestem winny, bo nie powinno mnie być wtedy na boisku, ale powtarzam, że wchodząc na nie, niesportowe zachowanie nie było moim zamiarem.
Po Twoim głosie słychać, że ostatnie dni to trudny czas dla ciebie zwłaszcza pod względem emocjonalnym.
- Tak, ponieważ w ostatnim czasie dopadła mnie kontuzja i starałem się, by jak najszybciej wrócić do gry i pomóc drużynie. Wiem, że zespół mnie też potrzebował, bo jestem kapitanem. Przykro mi, bo wiem, ile pracowałem, a teraz niestety nie mogę pomóc, co jest dla mnie największą karą. Żałuję tej sytuacji, a gdybym mógł cofnąć czas, to postąpiłbym inaczej.
Jak odczułeś zmieniającą się narrację w kwestii tej sytuacji? Na początku byłeś piętnowany zarówno przez media jak i kibiców, jednak z biegiem czasu okazało się, że jednak to Ty pierwszy zostałeś uderzony. Czy odczułeś zmianę oceny całej tej sytuacji przez osoby, które na początku były przekonane o twojej winie?
- Oczywiście. Jestem zawodnikiem, który zawsze na boisku walczy za zespół. Dlatego zabolało mnie, że na początku praktycznie wszyscy uznawali tylko mnie za winnego. Ja tak jak mówiłem, wiem, że nie powinno mnie wtedy być na boisku, ale cieszę się, że z biegiem czasu zmieniła się ocena tej sytuacji poprzez pojawiające się nowe nagrania, które pokazały, jak było naprawdę. W szatni po meczu mówiłem, że przyjmuję to wszystko na siebie. Na moje szczęście, Komisja Ligi także zobaczyła tę sytuację. Widziała, jak zawodnik Radomiaka pierwszy mnie uderzył, przez co mój ruch stał się naturalnym odruchem. Jestem zawodnikiem, który nie lubi symulować i nie mam zamiaru tego zmieniać. Mogę obiecać, że taka sytuacja więcej nie powtórzy i emocje nie wezmą góry. Cieszę się, że prawdziwi kibice, którzy znają mnie nie od dziś, dali mi wsparcie, co było dla mnie bardzo ważne.
Plusem w tej sytuacji jest fakt, że kara obejmuje tylko mecze ligowe, dzięki czemu będziesz mógł zagrać w jutrzejszym spotkaniu z Arką Gdynia. Biorąc pod uwagę to, w jakiej sytuacji jest nasza drużyna, może cieszyć fakt, że z zespołem pojedzie jej kapitan.
- Cieszę się, że mogę zagrać w tym meczu, bo przeżywałem tę całą sytuację, ale czułem wsparcie ze strony klubu i kibiców. Dzisiejszy mecz jest teraz najważniejszy. Zrobię wszystko, by zmobilizować chłopaków, żeby to spotkanie po prostu wygrać. Nasza sytuacja jest trudna, ale możemy jednocześnie zacząć tym meczem pozytywną serię. Zrobimy wszystko, by ten mecz wygrać. Wiem o tym, że w Gdyni gra się ciężko. Będą na pewno liczyć na wygraną z nami, ale chciałbym, żebyśmy pokazali pełnię naszych umiejętności. Musimy jutro wyjść na boisko, zagrać dobry mecz.
Takie mecze zwłaszcza w Pucharze Polski, gdzie gra zespół z PKO Ekstraklasy z drużyną z niższej ligi, zawsze są niewdzięczne tak można powiedzieć.
- Zgadzam się, ale Arka Gdynia jest zespołem, który grał przez wiele lat na poziomie PKO Ekstraklasy. Jest to też zespół, który wygrywał w ostatnim czasie to trofeum oraz grał w kilku finałach. Na pewno mają swoją ambicję, ale my tak samo, mamy swoją. Jesteśmy Zagłębiem Lubin i musimy udowodnić jutro na boisku, że jesteśmy dobrym zespołem i stać nas na wygraną. Wierzę, że to zrobimy.