12
lip
Następca Stoichkova
W sezonie 2004/2005 piłkarska Europa zachwycała się popisami dwóch utalentowanych nastolatków, którzy regularnie zdobywali gole w dwóch bardzo silnych ligach: angielskiej i włoskiej. Chłopcy mieli wówczas po 18 lat, obu wróżono wielkie kariery. W pierwszym upatrywano nowego Paula Gascoigne, w drugim Christo Stoichkova? Tego drugiego podsumuje z nami Ilijan Micanski.
12 lip 2016 12:14
Fot. pesstatsdatabase.com
Autor Zagłębie Lubin
Udostępnij
Ekstraklasa
Dziś mamy rok 2016, a Wayne Rooney w dorobku Ligę Mistrzów, 5 mistrzostw Anglii i wiele pomniejszych sukcesów. Valeri Bojinov kilka obyczajowych skandali, kilka ciężkich kontuzji i zapewne poczucie, że zmarnował swoją karierę.
W minionym sezonie Bojinov wrócił na Bałkany, nie do Bułgarii, lecz zjechał do Serbii i podpisał kontrakt z Partizanem Belgrad. Wreszcie trafił z wyborem klubu, bo ligowy sezon zakończył z 18 golami na koncie, do których dołożył 8 asyst przy trafieniach kolegów. Na Bojinova trzeba uważać, bo grał i trenował na bardzo wysokim poziomie. To piłkarz o nietuzinkowych umiejętnościach.
Snajper na Bałkany wrócił po wielu latach (nie licząc półrocznego kontraktu z Levskim Sofia), bo wyjechał z nich w wieku 12 lat, kiedy to z rodzicami przeprowadził się na Maltę. Szybko wypatrzyli go skauci włoskiego Lecce i w wieku 14 lat podpisał z tym klubem kontrakt. Na debiut w Serie A nie czekał długo, zaliczył go w wieku 15 lat - został tym samym najmłodszym obcokrajowcem, który zagrał w tej lidze. Rok później Lecce grało na zapleczu ekstraklasy, a Bojinov umacniał swoją pozycję w zespole. W kolejnych rozgrywkach Lecce wróciło do Serie A, a rok później talent bułgarskiego napastnika wprost eksplodował! Valeri Bojinov w sezonie 2004/2005 (mając 18 lat) zdobył 13 bramek, zaliczył 3 trafienia w pucharze. - Przede wszystkim imponował tym, że świetnie grał na linii spalonego i miał niesamowity start do piłki. W dodatku to zawodnik z bardzo dobrze ułożoną lewą nogą. W Bułgarii uchodził za ogromny talent, bo jako nastolatek grał w serie A. Porównywano go do Stoichkova - relacjonuje były napastnik Zagłębia, Ilian Micanski.
Wówczas sięgnęła po niego Fiorentina, która od czasów Gabriela Batistuty poszukiwała zabójczo skutecznego napastnika. Niestety do formy z Lecce nie potrafił nawiązać, dlatego klub z Florencji zgodził się wypożyczyć Bułgara do relegowanego z Serie A Juventusu. W Turynie miał z kolei zastąpić nie byle kogo, bo z klubem pożegnał się Zlatan Ibrahimović. Bojinov nie podołał, dodatkowo przegrał rywalizację z Alessandro del Piero i Davidem Trezeguetem. W barwach "Juve" strzelił 5 goli na zapleczu ekstraklasy i wrócił do Fiorentiny. Nie chciał jednak przedłużyć kontraktu, uniesieni honorem działacze wystawili Bułgara na listę transferową. Zgłosiły się: AC Milan, Lazio Rzym, Palermo i Valencia. Valeri Bojinov zdecydował się jednak przyjąć ofertę szejków z Manchesteru City (wieść niesie, że do transferu przekonał go kolega z reprezentacji - Martin Petrov). Kilka tygodni później rozpoczął się dramat naszego bohatera. W trzecim ligowym występie Bojinov zerwał więzadła krzyżowe. W tamtym sezonie już nie zagrał. Kolejne rozgrywki zaczął od poważnej kontuzji ścięgna Achillesa. Na ligowych boiskach pojawił się wiosną, zaliczył 8 spotkań, zdobył raptem gola. To był koniec Bojinova w angielskiej Premiership. W sezonie 2009/2010 Manchester wypożyczył go do Parmy. Bułgar radził sobie nieźle, rozegrał cały sezon, strzelił 8 bramek i Włosi zdecydowali się na wykupić Bojinova. W kolejnych rozgrywkach nasz bohater grał regularnie, ale brakowało mu już skuteczności, zaliczył ledwie 3 trafienia w lidze. Po słabej jesieni 2011 po napastnika sięgnął Sporting Lizbona, ale ligi portugalskiej Valeri nie podbił. Grał jeszcze na wypożyczeniach w Lecce, Chievo Verona, Vicenzie. W 2014 roku podpisał kontrakt z Leskim Sofia, w którym zagrał 19 spotkań i zdobył w nich 7 goli. Jeszcze raz spróbował sił we Włoszech w sezonie 2014/2015 - w Serie B zagrał 27 meczów dla Ternony.
- Czasem tak właśnie układa się kariera piłkarza. Bojinov szybko grał na wysokim poziomie, później przyszły kontuzje i trudniejsze momenty. Niektórzy wolniej osiągają szczyty, bo pod koniec kariery prezentują się najlepiej - mówi Micanski.
Wreszcie zdecydował się na transfer do Partizna Begrad i w minionym sezonie zdobył 18 bramek, dokładając do nich 8 asyst. Wygląda na to, że Bułgar znalazł swoje miejsce na ziemi.
Dziś Valeri Bojinov jest liderem ataku serbskiego zespołu. Bułgar ma pokaźny bagaż międzynarodowych doświadczeń i jeszcze coś do udowodnienia. Bojinov mimo 13 klubów w karierze liczy sobie raptem 30 wiosen!
- Na ludziach w Bułgarii ten ostatni dorobek Bojinova nie robi wielkiego wrażenia. Liga serbska nie może konkurować z Serie A czy Bundesligą. Owszem kibice wiedzą, że Valeri się odbudował, ale chyba nikt nie wierzy, że będzie jeszcze nowym Stoichkovem - zaznacza Ilian Micanski. - Crvena Zevzda i Partizan Belgrad to duże kluby, ale te nazwy bardziej elektryzowały kibiców kilkanaście lat temu - dodaje były napastnik Zagłębia.
Tak Valeri Bojinov przedstawił się we Włoszech:
Valeri Bojinov rozegrał 43 spotkania w reprezentacji, zdobył w nich 7 goli. To dorobek, który nie pozwala mu nawet zbliżyć się do legendy bułgarskiej piłki Christo Stoichkova - do którego był porównywany.
- Byliśmy razem powoływani do kadry. Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt, dobrze się dogadujemy. Nie chcę oceniać jego umiejętności piłkarskich, bo to kolega. Valeri jest bardzo "wyluzowanym" człowiekiem, pewnym siebie. To pewnie wzięło się z tego, że jako młody chłopak grał na tak wysokim poziomie - kończy Ilian Micanski.