Ekstraklasa
Martin, za nami spotkanie 28. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Bardzo ważna wygrana ze Stalą Mielec 3:1, po dwóch trafieniach Twojego autorstwa. Powiedz, jak ten mecz wyglądał z Twojej perspektywy?
- Muszę powiedzieć, że w tym meczu przeżyliśmy dwie śmierci kliniczne. W obu sytuacjach pomógł nam jednak VAR i odwołał gola po spalonym oraz rzut karny dla Stali. Goście nie rezygnowali i zdobyli gola po rzucie rożnym. Wiedzieliśmy jednak, że to jeszcze nie koniec i mamy szansę się podnieść. Pomógł nam w tym gol na 1:1. Po tej bramce przejęliśmy już kontrolę nad meczem. Szybko zdobyliśmy gola na 2:1, Erik kapitanie uderzył z blisko połowy boiska. Dzisiaj było również dużo wrzutek w pole karne i dzięki temu strzeliliśmy na 3:1 i wygraliśmy ten mecz.
Jak Twoim okiem wyglądały akcje, w których trafiałeś do siatki. Wydaje się, że były to okazje idealnie skrojone dla Ciebie.
- Tak zgadzam się. Jestem typem napastnika, który czeka na dośrodkowania w pole karne i muszę czekałem na dobrze dograne piłki. W pierwszej połowie może nie do końca nam to jeszcze wychodziło, ale na szczęście w drugiej połowie poprawiliśmy ten element gry. Na końcu najważniejsze są jednak trzy punkty, bardzo ważne zarówno dla nas jak i dla całego klubu. Cieszymy się, ale wiemy, że przed nami kolejne mecze i od jutra przygotowujemy się do meczu z Cracovią.
Póki co zdobyłeś dla KGHM Zagłębia cztery gole. Dwa w meczu z Wisłą Płock, dwa dzisiaj. Czy kibice mogą się już powoli przyzwyczajać, że jeśli Martin Dolezal trafia do siatki to zawsze dwukrotnie?
- Muszę przyznać, że takie mecze zdarzały mi się już w Czechach kiedy dwa razy trafiałem do siatki w jednym meczu. Cieszą mnie te bramki, choć oczywiście pewnie lepiej by było strzelać gola co mecz i jeszcze, żeby zawsze dawały drużynie punkty. Nie będę jednak narzekał i cieszę się, że udało mi się dzisiaj strzelić dwukrotnie.
Jak dużo dla nastawienia mentalnego może dać nam dzisiejsza wygrana ze Stalą?
- Wierzę, że ta wygrana bardzo nam pomoże w kontekście pozostania w lidze. Obróciliśmy losy spotkania, przegrywaliśmy, a na trybunach narastało zdenerwowanie kibiców z powodu naszej gry. Tak to już w sporcie czasami jest, ale najważniejsze jest to, żeby grać do końca i to dziś pokazaliśmy, a po meczu mogliśmy wspólnie z kibicami cieszyć się ze zwycięstwa. Powiem raz jeszcze – cieszymy się bardzo ze zdobytych punktów, ale przed nami kolejne ważne mecze.