Ekstraklasa
Łukasz, za nami bardzo emocjonujące spotkanie. Remisujemy z Lechią Gdańsk 2:2. Jak ten mecz wyglądał z Twojej perspektywy.
- Z jednej strony cieszymy się, że nie przegraliśmy, ale z drugiej, patrząc po przebiegu mecz, po tym ile stworzyliśmy sytuacji, jest niedosyt. Nie wykorzystaliśmy takich sytuacji, po których powinniśmy wygrać z 4:2, ale cieszymy się też, że z dobrą drużyną Lechii Gdańsk z 0:2 wracamy na 2:2 i tak naprawdę kontrolujemy cały mecz. Drużyna przeciwna oddaje jeden strzał celny i strzela dwie bramki.
Dzisiejszy mecz po raz kolejny pokazał, że macie problem głównie z początkami spotkań. Powiedz z czego Twoim zdaniem to wynika?
- Szczerze mówiąc, to można gadać wszystko, nakręcać się, że pierwsze minuty w naszym przypadku są najważniejsze, bo tracimy bramki, a wychodzimy i tak tracimy. Wydaje mi się ogólnie, że pierwsze 7 minut "siedliśmy" na Lechię, mieliśmy jedną albo dwie sytuacje, które powinniśmy zamienić na gola. Wystarczyło jedno długie podanie, jedna akcja Lechii i już jest bramka. Nie potrafię tego wytłumaczyć.
Tak jak wspomniałeś, Lechia Gdańsk jest zespołem, który walczy o zupełnie inne cele, ale byliśmy w tym meczu stroną, która kontrolowała grę. Czy to jest dobry prognostyk przed meczem z Radomiakiem i też tymi kolejnymi, gdzie nie będziemy w roli faworyta? Ponadto czy uważasz, że to było jedno z naszych najlepszych spotkań rozgrywanych w rundzie wiosennej?
- Tak, mimo tego, że nie wygraliśmy tego meczu, to ja jestem pozytywnie nastawiony, tak samo jak cała drużyna. Widać tę walkę, determinację. Widać, że każdy chce zwyciężać i ten mecz był dowodem na to, że nie dość, że potrafimy walczyć, to jeszcze potrafimy zdominować taką drużynę jak Lechia i zagrać też dobrze piłkarsko.