Kamil Mazek: Byłem zdeterminowany, by tutaj trafić / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
Kamil Mazek: Byłem zdeterminowany, by tutaj trafić 1 mar

Kamil Mazek: Byłem zdeterminowany, by tutaj trafić

Nowy skrzydłowy Zagłębia Lubin przedstawia się kibicom swojego Klubu.

1 mar 2017 13:30

Fot. Marcin Magda/ Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin

Udostępnij

Ekstraklasa



Kamil Mazek w zeszłym sezonie pozytywnie przedstawił się kibicom w ekstraklasie, rozbudził apetyty fanów. Jesień obecnego sezonu nie była już tak udana.
Kamil Mazek: - Kilka razy mierzyłem się już z tym pytaniem? Wpływ na moją grę w rundzie jesiennej miała kontuzja pachwiny, której doznałem jeszcze pod koniec zeszłego sezonu. Uraz okazał się uciążliwy i przewlekły, utrudnił samo przygotowanie do sezonu. Jesień miałem "mocno średnią", czyli bez liczb, które by potwierdzały mój wkład w grę zespołu. Nie był to udany czas, na szczęście pod koniec rundy jesiennej wyleczyłem się całkowicie i w kilku meczach zaprezentowałem się zdecydowanie lepiej. Trener dał mi  wcześniej odpocząć w kilku spotkaniach, bym doszedł do siebie i decyzja okazała się słuszna. Na ostatnie mecze wróciłem, w stylu, jaki prezentowałem w minionych rozgrywkach.

Fizycznie przypominasz Miłosza Przybeckiego, jesteś podobnie szybkim zawodnikiem.
- Miłosza i mnie kibice kojarzą głównie z tej szybkości i skoczności. Ja chcę pokazać, że sama szybkość, to nie jest mój jedyny atut. Potrafię dryblować, decyduję się na indywidualne pojedynki, umiem dośrodkować piłkę na głowę napastnika. Szybkość to dodatek, bez którego byłbym jednym z wielu. Przyjmijmy więc, że jest to zdecydowanie mój atut.

To zdradź, kto jest szybszy: Ty czy Miłosz Przybecki?
- Ostatnio wreszcie mogliśmy się zmierzyć na testach, bo wcześniej nie było okazji (śmiech). Nie będę trzymał kibiców w niepewności, do 15. metra ja jestem szybszy, do 30. już Miłosz.

Start do piłki jest najważniejszy, więc "piłkarskie? metry szybciej "połyka? Kamil Mazek.
- Faktycznie start do piłki jest bardzo ważny, jeżeli tak można to określić, to nie będę się spierał (śmiech). Różnice były bardzo małe, to ułamki sekund. Jesteśmy na podobnym poziomie motorycznym.

Szatnia Zagłębia jest stabilna kadrowo. Chłopaki znają się bardzo dobrze, stworzyli fajną atmosferę, która służy też pracy. Ty jesteś osobą kontaktową i łatwi nawiązujesz nowe znajomości?
- Myślę, że jestem osobą, która nie ma problemów z nawiązywaniem nowych znajomości. Wyjdzie na to, że "podlizuję się" chłopakom, ale wiele dobrego słyszałem o tej szatni. Jestem przekonany, że się w nią wpasuję.

W piątek Zagłębie zagra z Legią. Nosisz w sobie zadrę, że przy Łazienkowskiej z Ciebie tak łatwo zrezygnowano?
- Zacznę może od innej strony, jestem zadowolony, że Legia pozwoliła mi pójść na wypożyczenie do Dolcanu Ząbki. Wtedy byłem młodszy i początkowo byłem rozczarowany, że w Legii nie dostałem swojej szansy. Zagrałem w kilku sparingach i uczestniczyłem w jednym zgrupowaniu. W Dolcanie zacząłem grać regularnie, wszystko zaczęło się układać. Trafiłem do Ruchu, przestałem to rozpamiętywać.

Kolejny krok to Zagłębie.
- Zagłębie znałem głównie z opowieści kolegów, to klub poukładany, w którym można się skupić na grze i treningach. Zagłębie gra o wysokie cele, dobrze zaprezentowało się w europejskich pucharach. Wielkie znaczenie ma dla mnie obecność w klubie trenera Piotra Stokowca, wiele dobrego na temat szkoleniowca słyszałem i uważam, że czekają mnie ciekawe doświadczenia. Już miałem okazję przyjrzeć się bazie treningowej, z mojego doświadczenia mogę pokusić się o opinię, że to najlepsze warunki do pracy w Polsce. Nie miałem wyboru, kiedy pojawiła się propozycja ze strony Zagłębia, byłem zdeterminowany, by trafić do Lubina.