Jagiellonia Białystok | Sylwetka Rywala
Początek 2020 roku miał być wyjątkowym czasem dla wszystkich sympatyków Jagiellonii Białystok. W maju wypadała, bowiem setna rocznica powstania klubu, w związku, z czym cele sportowe na miniony sezon były bardzo ambitne. Przed trenerem Ireneuszem Mamrotem postawiono zadanie, zajęcia w lidze miejsca umożliwiającego grę w europejskich pucharach. Nieoficjalnie działacze wierzyli jednak, że „Pszczółki” będą w stanie włączyć się do rywalizacji o mistrzostwo Polski. Tym bardziej, że w poprzednich sezonach drużyna dwukrotnie zdobywała wicemistrzostwo, za każdym razem nieznacznie ulegając Legii Warszawa. Przykład Piasta Gliwice, który zdetronizował stołeczną drużynę, miał stanowić inspirację dla Dumy Podlasia.
26 wrz 2020 15:00
Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Znakomity początek rozgrywek, dawał nadzieję, że piłkarze "Jagi" rzeczywiście mogą namieszać w czołówce. Drużyna prezentowała ofensywny i atrakcyjny dla oka styl gry, stąd też cztery zwycięstwa w pierwszych siedmiu kolejkach wyniosły ją na pozycję wicelidera. Udanie do wyjściowej jedenastki wprowadził się młodzieżowiec Bartosz Bida. Napastnik w swoim debiutanckim meczu potrzebował zaledwie sześciu minut, aby wpisać się na listę strzelców. Podporą w defensywie, kolejny już rok, okazał się być Ivan Runje, z kolei na gwiazdę drużyny po odejściu Arvydasa Novikovasa wyrósł Jesus Imaz. Hiszpan przeszedł zresztą do historii klubu, dzięki hat-trickowi zdobytemu w szóstej kolejce gier przeciwko Wiśle Kraków. Był to, bowiem pierwszy i jak na razie jedyny przypadek, aby zawodnik Jagiellonii zdobył trzy bramki w jednym spotkaniu na poziomie Ekstraklasy. Niestety dobra postawa poszczególnych piłkarzy, a co za tym idzie całego zespołu skończyła się wraz z nastaniem jesieni.
Za punkt zwrotny należy uznać wrześniową porażkę w pierwszej rundzie Pucharu Polski z późniejszym triumfatorem Cracovią. Od tego momentu podopieczni trenera Mamrota zaczęli grać bardzo nierówno, fatalnie wyniki osiągali zwłaszcza w na obcych stadionach, gdzie nie wygrali aż do marca. Czarę goryczy przelała domowa wpadka z Zagłębiem Lubin. Włodarze klubu chcąc ratować jubileuszowy sezon, w grudniu podziękowali za współpracę dotychczasowemu szkoleniowcowi, w jego miejsce zatrudniając Ivaylo Petewa. Wydawało się, że trener, który ma w dorobku m.in. prowadzenie Dinamo Zagrzeb w fazie grupowej Ligi Mistrzów, wydobędzie drużynę z kryzysu. Tak się jednak nie stało. W jego przypadku nie zadziałał nawet dobrze znany efekt nowej miotły. Jagiellonia w pierwszych czterech meczach pod wodzą Bułgara nie wygrała ani razu, przez co definitywnie pożegnała się z marzeniami o tytule. Dzięki przewadze punktowej z początku sezonu, Duma Podlasia awansowała do górnej ósemki, tam była jednak jedynie tłem dla przeciwników. Ósma lokata na mecie sezonu oznaczała najgorszy rezultat od czterech lat. Niewątpliwie spory wpływ na końcowy wynik miała duża nieskuteczność graczy Jagielloni. Zawodnicy oddawali średnio 14,97 strzału na mecz będąc pod tym względem trzecią drużyną ligi. Niestety uderzenia celne stanowiły niewiele ponad 30%, gorszy był jedynie ŁKS-Łódź.
Zaledwie sześć zwycięstw w siedemnastu spotkaniach, sprawiły, że w krótkim czasie doszło do kolejnej roszady na ławce trenerskiej. Tym razem ster powierzono Bogdanowi Zającowi. Ruch ten na pierwszy rzut oka wydawał się ryzykowny, w końcu to pierwsza samodzielna praca byłego asystenta Adama Nawałki. Drużyna rozpoczęła obecny sezon obiecująco. Co prawda dwa remisy przed własną publicznością, chluby nie przynoszą, jednak mało, kto liczył na wyjazdowe zwycięstwa z pucharowiczami z Warszawy i Gliwic. W obu spotkaniach zespół zagrał w podobny sposób. Przede wszystkim zawodnicy z Białegostoku nastawili się na wykorzystanie swoich nielicznych okazji, przez resztę meczu starając się wybijać rywala z rytmu. Szczególnie groźni potrafią być w grze z kontrataku, akcje najczęściej inicjuje Martin, Pospisil, choćby przez długie zagranie do napastnika. W meczu przy Łazienkowskiej właśnie dzięki genialnemu przerzutowi Czecha padła bramka na 0:2, niemal identycznie mogło wyglądać trafienie z Piastem, wtedy jednak fenomenalną interwencją popisał się Frantisek Plach.
Największym atutem Dumy Podlasia nie jest z pewnością gra w defensywie. W pierwszych trzech kolejkach obecnego sezonu drużyna nie potrafiła zachować czystego konta, dopiero w ostatnim spotkaniu „Pszczółkom” udało się ta sztuka. W takich sytuacjach zwykle, jako winnego wskazuje się bramkarza. Inaczej jest jednak w "Jadze". Od tych rozgrywek dostępu do bramki strzeże, bowiem Pavel Steinbors. Łotysz to od lat solidna marka w Ekstraklasie, bez wątpienia jeden z najlepszych na swojej pozycji. Pomimo sprowadzenia solidnego golkipera, za najciekawszy transfer należy uznać powrót Fiodora Cernycha. Litwin po niemal dwuletniej przygodzie w Rosji wrócił do miejsca, w którym prezentował się najlepiej. Grając w barwach klubu z Białegostoku został nawet wybrany piłkarzem roku w swojej ojczyźnie. Zawodnik wzmocni rywalizację na skrzydłach, gdzie wyraźnie brakowało konkurencji dla graczy wyjściowej jedenastki.
KGHM Zagłębie Lubin w dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych mierzyło się z Jagiellonią Białystok 33 razy. Bilans korzystniejszy jest dla „Miedziowych”, którzy zwyciężyli w piętnastu spotkaniach, w siedmiu drużyny dzieliły się punktami, w jedenastu przypadkach to rywal mógł cieszyć się z kompletu punktów. Ostatnie wizyty w stolicy Podlasia są dla KGHM Zagłębia wyjątkowo udane. W poprzednich sześciu spotkaniach, Lubinianie triumfowali aż pięciokrotnie. Czy Miedziowi zdołają podtrzymać korzystną serię? Przekonamy się już w najbliższą sobotę.