Gwiazda rywala | Israel Puerto
Poważne problemy zdrowotne mogą zakończyć dobrze zapowiadającą się karierę młodego zawodnika. Israel Puerto tuż po ukończeniu szesnastego roku życia usłyszał, że przez anomalię sercowo-naczyniową będzie musiał najprawdopodobniej zapomnieć o dalszej grze w piłkę. Hiszpański stoper, który zaledwie kilka dni wcześniej podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt z Sevillą, nie poddał się i z pomocą lekarzy zdołał powrócić na boisko. Jego determinacja została wynagrodzona, Puerto, bowiem szybko awansował do pierwszej drużyny, z którą sięgnął po triumf w Lidze Europy.
28 wrz 2021 15:00
Fot. Jagiellonia Białystok
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Israel Puerto przyszedł na świat w niewielkiej miejscowości El Visco del Alcor, położonej w centralnej części Andaluzji. Pasję do futbolu zaszczepił w nim ojciec, który regularnie zabierał syna na mecze Realu Betis. Niemal cała rodzina Puerto kibicuje ekipie „Verdiblancos”, stąd też naturalne wydawało się, że robiący szybkie postępy obrońca dołączy wkrótce do akademii jednokrotnych mistrzów Hiszpanii. Ku zdziwieniu wszystkich piłkarz wybrał jednak grę dla… lokalnego rywala FC Sevilla. Przed sezonem 2010/2011 trafił do zespołu rezerw - Sevilla Atletico, w którym stopniowo zaczął budować swoją pozycję. Wkrótce o Puerto zaczęło być głośno za sprawą występów w reprezentacjach młodzieżowych. Dobra gra w klubie na poziomie Segunda Division B, skutkowała regularnymi powołaniami do kadr kolejnych roczników. Z młodzieżówką do lat 17 obrońca doszedł do finału mistrzostw Europy, w którym to Hiszpanie nieznacznie ulegli rówieśnikom z Anglii. Puerto był filarem tamtego zespołu, podobnie jak reprezentacji U-20, z którą trzy lata później pojechał na mundial do Turcji. Podopieczni Julena Lopeteguiego byli uznawani za jednego z głównych faworytów do końcowego triumfu. Po trzech gładkich zwycięstwach w fazie grupowej oraz wyeliminowaniu w 1/8 Meksyku, Hiszpanie musieli uznać wyższość reprezentacji Urugwaju. Pomimo porażki, kilku zawodników mogło być zadowolonych ze swojej postawy. W tym gronie znalazł się z pewnością Puerto, którego eksperci chwalili za skuteczną grę w powietrzu, a także umiejętność precyzyjnego wyprowadzenia futbolówki.
Po zakończeniu mistrzostw trenerzy podjęli zgodną decyzję, aby przesunąć Puerto na stałe do pierwszej drużyny Sevilli. Wydawało się, że nadchodząca kampania 2013/2014 może być przełomowym okresem dla utalentowanego Hiszpana. Konieczność gry zespołu na trzech frontach, dawała nadzieję na to, że szkoleniowiec Unai Emery będzie chętniej korzystał z usług piłkarzy, którzy na co dzień nie łapią się do wyjściowej jedenastki. Niestety w przypadku Puerto teoria ta nie miała przełożenia na rzeczywistość. Zawodnik w ciągu całego roku rozegrał tylko trzy spotkania w lidze hiszpańskiej, które złożyły się na zaledwie 39 minut pobytu na placu gry. Jeszcze gorzej było w europejskich pucharach, gdzie zaliczył jeden epizod. Z perspektywy czasu okazuje się jednak, że był to niezwykle istotny mecz. Puerto dostał, bowiem szansę zaprezentowania się w wyjazdowym spotkaniu ze… Śląskiem Wrocław. Dzięki temu nie tylko mógł odebrać medal za wygraną w Lidze Europy (w tamtej edycji Sevilla wygrała w finale po rzutach karnych z Benficą), ale również wpadł w oko działaczom „Wojkowych”, którzy po kilku latach ściągnęli go do siebie. Zanim jednak do tego doszło Puerto próbował swoich sił w kolejnych hiszpańskich zespołach. Bronił barw kolejno Villarealu B, CD Lugo, Racingu Santander, CD Mirandes, Recreativo Huelva, jednak w żadnym z tych klubów nie zagrzał miejsca na dłużej. W Recreativo spędził tylko rok, w trakcie którego wyrósł na czołowego stopera rozgrywek. Cała drużyna spisywała się znakomicie w defensywie, czego dowodem jest najmniejsza liczba straconych goli w lidze, lecz to właśnie Puerto dyrygował poczynaniami kolegów z formacji obronnej. Do tego zapisał na swoim koncie cztery strzelone bramki, przyczyniając się do zajęcia przez „Los Albiazules” pierwszego miejsca na trzecim poziomie rozgrywkowym. Aby awansować podopieczni Jose Marii Salmerona musieli jeszcze wygrać baraże. Przystępowali do nich w roli faworyta, w końcu w sezonie zasadniczym potrafili zanotować serię 22 spotkań z rzędu bez porażki. Niestety, już pierwsza przeszkoda okazała się być nie do przejścia.
Dla sterników Recreativo porażka po takim sezonie z pewnością była bolesna, ucieszyli się za to włodarze Śląska Wrocław, którzy od kilku miesięcy planowali transfer Puerto. Jak przyznaje sam piłkarz do przeprowadzki namawiała go również dziewczyna, która w ramach projektu Erasmus spędziła kilka miesięcy w Olsztynie. Ostatecznie Puerto postanowił po raz pierwszy opuścić ojczyznę, aby związać się dwuletnim kontraktem z ekipą „Wojskowych”. Przez drobny uraz opuścił pierwsze kolejki nowego sezonu, jednak po dojściu do pełni sił niemal z miejsca wskoczył do wyjściowego składu. Stworzył bardzo solidną parę stoperów najpierw z Wojciechem Gollą, a następnie, po zerwaniu więzadeł przez Polaka, z Markiem Tamasem. Pierwszy z nich przyznawał, że Puerto nie tylko świetnie czyta grę, ale ma również sporą wiedzę na temat hiszpańskich piłkarzy występujących w zespołach rywali, co znacznie ułatwia przygotowanie do poszczególnych spotkań. Premierowy sezon środkowego obrońcy w Polsce można opisać w samych superlatywach, gorzej wiodło mu się w poprzedniej kampanii. W rundzie wiosennej nowym trenerem „Wojskowych” został Jacek Magiera. Szkoleniowiec preferujący ustawienie z trójką środkowych obrońców postanowił odważnie postawić na piłkarzy z rezerw Konrada Poprawę oraz Szymona Lewkota, a także sprowadzonego z Manchesteru United Łukasza Bejgera, przez co Puerto zaczął odgrywać coraz mniejsza rolę w drużynie. Dodatkowo piłkarzowi wygasał kontrakt, którego działacze przez duże oczekiwania finansowe nie chcieli przedłużać. Sytuację wykorzystali przedstawiciele Jagiellonii Białystok, z którą zawodnik parafował dwuletnią umowę.
Israel Puerto ma w tym sezonie przede wszystkim pomóc usprawnić grę zespołu w defensywie, a także zapobiec masowej utracie bramek. W poprzedniej kampanii Jagiellonia Białystok straciła aż 48 bramek, co było drugim najgorszym wynikiem w całej lidze, lepszym tylko od spadkowicza z Bielska-Białej. Obecnie dzięki transferom Puerto, ale też Michała Pazdana szkoleniowiec Ireneusz Mamrot dysponuje jedną z mocniejszych formacji defensywnych w lidze.