11
sty
Dominik Jończy: Marzyłem o tej szansie
Jesienią młody stoper wyróżniał się w czwartoligowych rezerwach, a jego dobra postawa nie umknęła uwadze trenerów. Dominik Jończy przygotowania do rundy wiosennej rozpoczął właśnie pod okiem Piotra Stokowca i sumiennie pracuje nad tym, by na dłużej zagościć w I zespole.
11 sty 2017 11:31
Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin
Udostępnij
Ekstraklasa
Mówi się, że czasem warto wykonać krok w tył, by później zrobić kilka do przodu. Ta mądrość potwierdza się w Twoim przypadku, bo sezon rozpoczynałeś w rezerwach, które spadły do IV ligi, a dziś trenujesz z I drużyną?
Dominik Jończy: - Dokładnie tak, bo po spadku długo zastanawiałem się, co do mojej przyszłości. Wiadomo, że zawodnik, który chce się rozwijać, powinien grać na możliwie wysokim poziomie, a rezerwy Zagłębia wystartowały w IV lidze. Zacisnąłem zęby oraz pięści i postanowiłem walczyć o swoje. Wychodzę z założenia, że w każdym treningu i meczu mam się pokazać trenerom z jak najlepszej strony, to zainteresuje się mną sztab I drużyny. Trener Stokowiec regularnie daje szansę młodym zawodnikom, którzy się wyróżniają.
Te szanse przyszły dość szybko, bo to nie jest Twój pierwszy kontakt z zespołem Piotra Stokowca?
- Zdarzało mi się trenować z I zespołem już wcześniej, latem a także jesienią kilka razy ćwiczyłem pod okiem trenera Stokowca. Czułem się doceniany, bo te zaproszenia na treningi odbierałem właśnie jako nagrodę za dobrą postawę w rezerwach.
To wtedy zacząłeś czuć, że wpadłeś trenerowi w oko?
- Obecność trenera Stokowca na naszych meczach dodawała mi motywacji i starałem się jeszcze bardziej. Docierały do mnie sygnały, że szkoleniowiec I drużyny obserwuje mnie i kilku innych kolegów, postanowiłem, że zrobię wszystko, by zdecydował się właśnie na mnie. Moja forma i umiejętności szły do góry i jak widać, opłaciło się walczyć o swoje.
W rezerwach żyjecie przykładem Jarka Jacha?
- Oczywiście, że to dla nas pewien wzór! Mamy żywy przykład, że warto pracować i cierpliwie czekać na swoją szansę. Każdy z nas się niecierpliwi, chce grać, ale trzeba do wszystkiego podchodzić z chłodną głową.
Za rok czy dwa Dominik Jończy może być w miejscu, w którym jest obecnie Jarosław Jach?
- Jestem pewny siebie, wiadomo też, że trzeba być lepszym i okrzepnąć na poziomie piłki seniorskiej, by walczyć o miejsce w składzie. Muszę szybciej podejmować decyzję, wystrzegać się błędów, ale to właśnie przyjdzie z doświadczeniem. Czuję, że się rozwijam, więc jestem dobrej myśli.
Po pierwszych treningach nie było zwątpienia w swoje umiejętności?
- Aż tak źle nie było, na pierwszy trening przyszedłem bardzo zmobilizowany. Kiedy I drużyna ćwiczyła na boisku obok nas, zerkałem w tamtą stronę i marzyłem, by w niedalekiej przyszłości dostać szansę. Mam świadomość, że sporo pracy przede mną, ale nie boję się kolejnych wyzwań, a napędza mnie właśnie świadomość, że ciągle robię postępy.
Wprawdzie dopiero zacząłeś przygodę z I drużyną, ale faktycznie trzeba się przestawić na cięższe treningi?
- Trener Stokowiec jest bardzo wymagający? Mogę to stwierdzić na podstawie tych kilku treningów, które z nim odbyłem. Każdy jednak wie, że ta praca procentuje w trakcie sezonu.
A nie przerażała się wizja regularnych treningów z większymi obciążeniami?
- Już wcześniej starałem się przygotować organizm do większych obciążeń, by podołać pracy na wyższym poziomie. Sumiennie pracuję na siłowni, staram się o siebie dbać, również poza klubem. Nastawiłem się na ciężką pracę.
Niebawem trener Stokowiec będzie podejmował ważne dla młodych zawodników decyzje. Z jakiej strony daje się teraz poznać Dominik Jończy?
- To oczywiście dopiero początek przygotowań, ale nie wyglądam źle. Trener Stokowiec bacznie się nam przygląda, decyzje będzie podejmował kierując się dobrem całej drużyny. Skupiam się na treningach i nie myślę jeszcze o tej weryfikacji.