12
cze
Dominik Hładun | Nie daliśmy z siebie tyle, ile powinniśmy
Zawodnicy KGHM Zagłębia Lubin, co już pewne, w rundzie finałowej zagrają w dolnej ósemce rozgrywek PKO Ekstraklasy. W rozmowie z nami bramkarz „Miedziowych” Dominik Hładun przyznaje, że w drużynie mają świadomość zaprzepaszczonej szansy. Dodaje również, że jest w niej sportowa złość i chęć szybkiej rehabilitacji już w najbliższym spotkaniu z Rakowem Częstochowa.
12 cze 2020 14:00
Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Po wtorkowym meczu z Koroną Kielce, jak już wiemy, niestety nie udało się awansować do górnej ósemki. Jagiellonia wygrała swoje spotkanie, pozbawiając Was szansy na grę w grupie mistrzowskiej. Jak Ty to przyjmujesz i jakie są nastroje w szatni?
- Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z obecnej sytuacji. Powiem więcej, jesteśmy wręcz mocno wkurzeni. Naszym celem była górna ósemka i z perspektywy czasu myślę, że to mecz z Lechem wszystko przeważył. Gdybyśmy wtedy zdobyli dwa punkty więcej, to w ostatnim meczu z Koroną mielibyśmy większą szanse gry o górną ósemkę. A tak niestety zremisowaliśmy i tych punktów zabrakło. Trzeba sobie powiedzieć jasno – powinniśmy wygrać wtorkowe spotkanie i wciąż walczyć z Rakowem o awans do górnej ósemki. Jesteśmy bardzo źli.
Statystyki pokazują ciekawą rzecz. Zagłębie Lubin jest w TOP 3 pod względem wybieganych kilometrów w swoich meczach po restarcie rozgrywek. Mimo wszystko, zdarzają się Wam słabsze momenty jak np. druga z Lechem Poznań, czy pierwsza z Koroną Kielce. Jak myślisz, z czego to wynika?
- Na pewno bym wolał, żebyśmy mieli więcej punktów w tabeli, niż byli w TOP 3 wybieganych kilometrów. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co jest przyczyną…
To już kolejny mecz, gdzie jedną połowę gramy naprawdę dobrze, zaś w drugiej cofamy się i oddajemy pole przeciwnikowi. Tego nie powinniśmy robić. Jeżeli wyżej gramy, to potrafimy wyprowadzać szybkie kontrataki po odbiorze i grać dobrze piłką, a jak się cofamy, to zostaje nam obrona na szesnastym metrze i wówczas ciężko jest wyjść z akcją. Musimy nad tym ciągle pracować i tych błędów nie popełniać. Niestety, w tym sezonie pozostało nam walczyć już tylko o 9. miejsce.
Po meczu z Koroną Kielce było widać złość w szatni? Na bieżąco były wymiany zdań, czy na chłodno, już na następny dzień poruszaliście tę kwestię?
- Od razu były rozmowy, że nie daliśmy z siebie wszystkiego. Można powiedzieć, że to był mecz o życie, a przed tym spotkaniem zakładaliśmy tylko zwycięstwo. Na gorąco było mówione, że nie daliśmy z siebie tyle, ile powinniśmy. Mieliśmy jeszcze nadzieję, że Jagiellonia nie wygra swojego meczu i jakimś cudem wejdziemy do tej ósemki, także dzięki zwycięstwu w nadchodzącej rywalizacji z Rakowem. Niestety, tak się nie stało i pozostała nam walka w drugiej części tabeli.
Długo nie mogłeś zasnąć w nocy z wtorku na środę po tym spotkaniu?
- Bardzo długo, a jak już zasnąłem, to zbudziło mnie dziecko. Przeżywałem ten mecz, jak i każdy z nas. Wszystkim w szatni zależało, żeby grać o jak najwyższe cele i usytuować się w górnej ósemce, a później powalczyć o coś więcej. Dlatego mocno to w nas siedzi. Aktualnie musimy myśleć już o tym, aby zająć jak najwyższe, możliwe miejsce w rundzie finałowej. Czyli gramy o pozycję dziewiątą i spokojne utrzymanie się w lidze.
Mówisz, że celem jest utrzymać 9. miejsce. Na weekend jedziecie do Bełchatowa, na ostatni mecz rundy zasadniczej z Rakowem Częstochowa. Z jakim nastawieniem zagracie w niedzielę?
- Niezmiennie, w każdym spotkaniu mamy jeden cel, żeby wygrywać. Na pewno nasza ambicja ucierpiała i jesteśmy mocno podrażnieni obecną sytuacją i tym, że zremisowaliśmy dwa ostatnie spotkania. Chcemy wygrywać mecze, pokazywać atrakcyjną piłkę. Naturalnie, jeśli będziemy zwyciężać, to zachowamy mentalny spokój i utrzymanie w lidze.
Czyli przed ostatnią kolejką jest sportowa złość w drużynie?
- Jak najbardziej. Nie wykonaliśmy założonego zadania, które mieliśmy zapisane na początku sezonu. Jest więc ogromna złość, że nie udało się zrealizować planu.
Co Wam mówi trener podczas obecnej sytuacji? W jaki sposób Was motywuje?
- Mieliśmy już analizę meczu. Trener pokazał nam błędy, które nie powinny mieć miejsca w następnych spotkaniach. Był mocno niezadowolony, że nie udało się awansować do górnej ósemki, ale jest z nami i z jego pomocą chcemy wygrywać wszystkie mecze do końca sezonu.