Damian Zbozień: To inne Zagłębie, niż za moich czasów / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
Damian Zbozień: To inne Zagłębie, niż za moich czasów 14 wrz

Damian Zbozień: To inne Zagłębie, niż za moich czasów

Jutrzejsze spotkanie 9. kolejki Lotto Ekstraklasy pomiędzy Arką Gdynia a KGHM Zagłębiem Lubin zapowiada zawodnik naszych rywali, eksMiedziowy Damian Zbozień.

14 wrz 2017 14:59

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin

Udostępnij

Ekstraklasa

Jutro w Gdyni KGHM Zagłębie Lubin zmierzy się z Arką. Czeka nas mecz przyjaźni na trybunach, ale zawodnicy na murawie sympatiami nie będą się kierowali?
Damian Zbozień: - Do meczu z Zagłębiem przygotowywaliśmy się podobnie, jak do pozostałych spotkań. Faktycznie zapowiada się mecz przyjaźni na trybunach, ale zapewniam, że tak nie będzie na boisku. Chcemy zdobyć 3 punkty, zagramy u siebie. Zdajemy sobie sprawę, że jesteście bardzo mocni, Zagłębie zajmuje wysokie miejsce w tabeli, dlatego spodziewamy się trudnego spotkania. Ostatnim meczem z Wisłą udowodniliśmy, że i z najlepszymi potrafimy sobie radzić.

Mecz z Wisłą natchnął Was wiarą, że nastąpiło przełamanie i będziecie się pieli w górę tabeli?
- Mocno w to wierzymy, a zwycięstwo poprawiło atmosferę w szatni. Wiadomo, że dobre wyniki przekładają się też na ducha zespołu. Kolejne porażki wszystkich nas rozczarowywały. Spotkanie z Wisłą też nie rozpoczęło się dla nas dobrze, ale potrafiliśmy odwrócić losy meczu i wygrać. Jest wiara drużynie, jesteśmy optymistami i jutro wybiegniemy po zwycięstwo.

Na kogo w drużynie Arki powinni szczególnie uważać piłkarze KGHM Zagłębia?
- Zawodnicy Zagłębia powinni uważać na Arkę Gdynia! Naszą mocną stroną jest kolektyw, drużynowa pasja. My nie mamy indywidualności, jesteśmy zespołem który walczy, każdy na boisku haruje. Jeśli odpowiednio wejdziemy w mecz, to możemy być groźni dla wszystkich.

To o czym wspominasz, to chyba filozofia pracy w stylu Leszka Ojrzyńskiego. Braki nadrabia się zaangażowaniem i walką.
- Zdecydowanie tak, trener ciągle nas motywuje do walki i pracy, u Leszka Ojrzyńskiego nie ma leniuchowania. Szkoleniowiec piętnuje przestoje, kiedy razem analizujemy mecze. Mamy szeroką kadrę i niedostosowanie się do tych wymagań może kosztować wypadniećie z meczowej 18-nastki. Wszyscy gonią i dają z siebie Maksa.

Jakbyś miał porównać szkoleniowców Arki i Zagłębia?
- To ciężkie zadanie. Podobne mają podejście, co do wymagań dotyczących zaangażowania. U trenera Stokowca też nie było łatwo, trzeba było się napracować na miejsce w składzie. Szkoleniowiec Zagłębia mocno piętnował odpuszczanie. Trenerzy Arki i Zagłębia stawiają na intensywny futbol, potrzebują zespołów dobrze przygotowanych fizycznie. Zagłębie jest w dobrej dyspozycji, nawet napastnicy bardzo dużo biegają, ale podobnie jest z nami. Jeśli chodzi o temperament i osobowość to Leszek Ojrzyński i Piotr Stokowiec bardzo się różnią.

Styl gry Zagłębia i wykonawcy od czasów Twojego odejścia mocno się zmieniły?
- Styl się zmienił, bo Zagłębie zaczęło grać w innym systemie. Za "moich czasów" bazowaliśmy na grze skrzydłowymi, którzy sami zdobywali wiele bramek i wypracowywali sytuacje pozostałym kolegom. Dziś Zagłębie mocno zagęszcza środek i gra na dwóch napastników. To nowe praktyki w polskiej lidze i rywale muszą się przestawić. Miedziowym dobrze wychodzi taka gra i przeciwnicy mają problem. Dwa sezony temu Zagłębie  żyło ze skrzydeł. Teraz za grę ofensywną odpowiada Filip Starzyński i napastnicy.

Brązowy medal mistrzostw Polski, który wywalczyłeś z Zagłębiem, leży ciągle na honorowym miejscu?
- Oczywiście, że ciągle jest. Takie pamiątki mają u mnie w domu szczególne miejsce, nie zmieni się to i za 10 czy 20 lat. Kiedyś z przyjemnością wrócę do czasów, gdy zdobywałem medale i puchary, a pamiątki będą mi o tych chwilach przypominały.