Bośniacki „scyzoryk” | Gwiazda rywala #KORZAG
Korona Kielce w tym sezonie – delikatnie rzecz ujmując – nie rozpieszcza swoich kibiców postawą w rozgrywkach PKO Ekstraklasy. Podopieczni trenera Mirosława Smyły zajmują w chwili obecnej ostatnia, szesnastą pozycję w tabeli, legitymując się zaledwie ośmioma punktami zdobytymi w ciągu 13 kolejek. Nie oznacza to jednak, że w zespole „Scyzoryków” brakuje zawodników o określonej, relatywnie wysokiej klasie piłkarskiej. Najlepszym dowodem na to może być postać kapitana – środkowego obrońcy Adnana Kovačevicia.
1 lis 2019 15:49
Fot. Zagłębie Lubin S,A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Stoper „Złocisto-Krwistych” pochodzi z Bośni i Hercegowiny. Przyszedł na świat w małym miasteczku Kotor Varoš, obecnie znajdującym się w serbskiej części podzielonego na trzy niezależne jednostki administracyjne kraju. Ciekawa jest również etymologia nazwiska „Kovačević”, które pochodzi od nazwy małej wsi, oddalonej o zaledwie kilka kilometrów od miejsca urodzenia kapitana Korony. Niedługo po przyjściu na świat Adnana rodzina zawodnika wyemigrowała zarobkowo na pewien czas do Szwajcarii, w czym upatrywać można podobieństwa do historii rodziców innego bohatera naszego cotygodniowego cyklu – Darko Jevticia. Po powrocie do kraju, zamieszkali już w Federacji Bośni i Hercegowiny, jednym z trzech tzw. enitentów (krajów związkowych), na które podzielona jest Bośnia i Hercegowina. Pod względem etnicznym dominują tam zdecydowanie Boszniacy (bośniaccy muzułmanie), którzy stanowią prawie połowę populacji bałkańskiego państwa. Bohater dzisiejszego materiału – jak sam przyznaje – identyfikuje się właśnie jako Boszniak, co z pewnością ułatwiło mu reintegrację z krajem urodzenia.
Pierwsze kroki w profesjonalnej piłce Kovačević stawiał w klubie NK Travnik, którego stoper jest wychowankiem. Debiut w Premijer Lidze (stanowiącej najwyższą klasę rozgrywkową w BiH) gracz zaliczył w wieku zaledwie siedemnastu lat, gdy zagrał 22 minuty przeciwko późniejszemu mistrzowi kraju – FK Borac Banja Luka. W całym sezonie 2010/2011 stoper pojawił się na boisku jeszcze dwa razy, w tym czasie zdążył również zdobyć jedną bramkę. W kolejnym roku gry obecny kapitan zespołu z Kielc postawił kolejny ważny krok w karierze, rozgrywając większość meczów ligowych w pierwszej jedenastce swojego zespołu. Sezon 2012/2013 to już niezaprzeczalnie mocna pozycja gracza w pierwszym zespole Travnika, gdy rozegrał w wyjściowym składzie drużyny 26 meczów, dorzucając do tego jednego gola. Dobra postawa grającego na środku bloku defensywy zawodnika zaowocowała transferem do czołowego bośniackiego zespołu – FK Sarajewo. Niewiele jednak brakowało do tego, a bohater tego artykułu zmuszony byłby do pozostania w zespole, którego był wychowankiem. Gdy ostatecznie odrzucił ofertę pozostania w drużynie NK Travnik, zaczął rozglądać się za mocniejszym klubem. W trakcie tych poszukiwań dowiedział się on, że jego dotychczasowy kontrakt został przedłużony o cztery lata, ponieważ ktoś z decydentów klubu podrobił jego podpis, jednak do udowodnienia tego faktu konieczne było sięgnięcie po usługi profesjonalnego grafologa. Po ostatecznym pokonaniu wszelkich formalnych trudności przenosiny defensora do stołecznego zespołu stały się faktem. Chociaż w teorii debiutancki sezon w nowych barwach był dla Boszniaka udany (rozegrał 17 na 25 możliwych spotkań, 1 gol) to po bliższej analizie widać, że tylko pięć z nich środkowy obrońca rozpoczynał od pierwszej minuty. Następny sezon dla całego zespołu FK Sarejewo w założeniu miał być trudniejszy, gdyż rywalizowali oni również w kwalifikacjach do Ligi Europy. Nie przełożyło się to na umocnienie pozycji w klubie Kovačevicia, gdyż rozegrał on 20 meczów, z czego zaledwie 7 w wyjściowej jedenastce. Swego rodzaju kamieniem milowym były rozgrywki 2016/2017, gdy mogący grać również na pozycji nr „6” zawodnik na 24 rozegrane spotkania aż 21-krotnie wychodził na murawę od początku spotkania, w tym czasie dwa razy znajdował drogę do bramki rywala, tyle samo razy asystując też kolegom. Przed kolejnymi rozgrywkami zawodnik zerwał więzadła krzyżowe, co wykluczyło go z gry przez większą część sezonu. Wprawdzie po powrocie grał niemal „od deski do deski”, jednak formą nie potrafił nawiązać do swojej najlepszej dyspozycji, w związku z czym otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Sytuację tę postanowiła wykorzystać Korona Kielce, która 6 lipca 2017 roku podpisała z piłkarzem dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o rok.
Już od samego początku gołym okiem widoczne było, że Adnan Kovačević swoją grą dawać będzie gwarancję solidności w defensywie. Gdyby nie uraz ścięgna Achillesa, który wykluczył bośniackiego stopera z gry na kilka meczów, to z pewnością pokusiłby się on o komplet rozegranych spotkań w pierwszym sezonie w Ekstraklasie. Swoją grą Boszniak wydatnie przyczynił się do awansu drużyny Gino Lettieriego do grupy mistrzowskiej, na co przed rozgrywkami nikt w Kielcach nie postawiłby złamanego grosza. Imponująca forma gracza przełożyła się na nasilenie plotek transferowych, w których środkowy obrońca „Koroniarzy” łączony był chociażby z niemieckimi HSV Hamburg czy Werderem Brema. Drugi rok w Polsce ugruntował mocną pozycję zawodnika w Kielcach, gdzie w trakcie 31 spotkań Ekstraklasy dwukrotnie umieszczał on futbolówkę w siatce, dokładając do tego cztery asysty, co jest co najmniej dobrym wynikiem, jak na środkowego obrońcę. Przed obecnymi rozgrywkami włodarze Korony zdecydowali się na skorzystanie z opcji przedłużenia kontraktu z kapitanem zespołu o jeden rok. Ten sezon ekstraklasy, jak już wspomnieliśmy na wstępie, nie jest udany w wykonaniu zespołu „Scyzoryków”, jednak sam zawodnik w ciągu 13 spotkań zdążył dwa razy zdobyć bramkę, jak również zadebiutować w relatywnie mocnej reprezentacji Bośni i Hercegowiny, w której zagrał dwa pełne mecze w Eliminacjach Mistrzostw Europy: przeciwko Grecji i Finlandii.
Bez cienia wątpliwości Adnan Kovačević jest zawodnikiem, który zarówno swoją jakością piłkarską, jak i cechami wolicjonalnymi wywiera wyraźny wpływ na grę drużyny ze stolicy województwa świętokrzyskiego. Jesteśmy jednak przekonani, że obrona KGHM Zagłębia znajdzie sposób na to, by dowodzona przez Bośniaka defensywa nie miała w zbliżającym się spotkaniu spokojnego życia.