Ekstraklasa
- Mecz wyglądał źle. Jeśli traci się dwie bramki w 10 minut, to ten mecz jest już w jakiś sposób ustawiony i pomimo tego, że złapaliśmy kontakt, to znowu się to powtórzyło w drugiej połowie. Rozmawialiśmy w przerwie, jak wyjść na tą drugą połowę, ale to nie zadziałało i nastąpiła kopia z pierwszej połowy. Gdy się traci tak bramki, to nie ma co ukrywać, ciężko jest później wrócić do meczu - mówi obrońca KGHM Zagłębia.
Wspominasz o tych szybko straconych bramkach - co twoim zdaniem jest tego główną przyczyną?
- Ciężko powiedzieć co jest tego powodem, gdybyśmy znali odpowiedź, to byśmy temu zaradzili. Rozmawialiśmy o tych początkach spotkań w swoim gronie i mieliśmy to przegadane, wiedzieliśmy na czym się skupić, ale wiedza to jedno, a potem przychodzi jeszcze boisko i czasem ta wiedza nie wystarczy. Pierwsza bramka padła z dośrodkowania, gdzie wydawało się, że mieliśmy tę sytuację pod kontrolą. Było krycie w polu karnym, ale i tak straciliśmy bramkę. Druga bramka po stałym fragmencie gry, ale nie ma tu żadnego usprawiedliwienia. Nie możemy w taki sposób tracić bramek.
Na pewno nastroje w szatni nie są po takim meczu dobre, ale do końca sezonu tylko cztery mecze, a terminarz nam bardzo nie sprzyja. Pytając tak na gorąco, jaki jest plan na te kolejne mecze, by tych punktów poszukać?
- Każdy zdaje sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja. W drużynie zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji i też z tego, że terminarz nie jest dla nas korzystny, ale póki punkty są do zdobycia, to trzeba grać, trzeba walczyć o każdy punkt, w każdym meczu i tylko taka postawa może w nas być do końca sezonu.