#ŚLĄZAG | Historia pojedynków
Już dziś na Stadionie Miejskim we Wrocławiu w ramach 9. kolejki PKO Ekstraklasy rozegrane zostaną 43. Derby Dolnego Śląska. Zespół naszego lokalnego rywala bardzo dobrze rozpoczął sezon, w ośmiu meczach cztery razy zwyciężając, tyle samo razy dzieląc się punktami z przeciwnikami, nie ponosząc przy tym żadnej porażki. Jednak jak powszechnie wiadomo, mecze derbowe rządzą się swoimi prawami, a boiskowa rzeczywistość często weryfikuje przedmeczowe przewidywania ekspertów. A jak wyglądają statystyki pojedynków KGHM Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław? Zapraszamy!
21 wrz 2019 09:46
Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Ostatnie derbowe spotkanie obu dolnośląskich drużyn miało miejsce w ramach 23. kolejki sezonu 2018/2019 Lotto Ekstraklasy. Podopieczni Bena van Daela przystępowali do meczu z pozycji faworyta, po efektownym i przekonywującym zwycięstwie w derbach Zagłębia Miedziowego 3:0 odniesionym nad zespołem Miedzi Legnica. Śląsk zaś w pierwszych zmaganiach ligowych rozegranych po przerwie zimowej ubiegłego sezonu musiał uznać wyższość odradzającej się po wielkim zamieszaniu organizacyjnym Wisły Kraków 1:0, po bramce wracającego z zagranicznych wojaży Jakuba Błaszczykowskiego. Również zajmowane przez obydwa zespoły miejsca w tabeli pozwalały uważać zwycięstwo Zagłębia za odrobinę bardziej prawdopodobne (8. lokata i 30 punktów w porównaniu do 12. miejsca i 21 punktów WKS-u). Sam początek spotkania pozwalał także wysnuć wniosek, że to KGHM Zagłębie zakończy zawody „z tarczą”. Już w 6. minucie po świetnej kontrze duetu skrzydłowych Pawłowski – Bohar drugi z nich oddał mocny strzał po ziemi, jednak jakimś cudem piłkę z linii bramkowej wybił pomocnik wrocławian Jakub Łabojko. Kolejny groźna akcja naszej drużyny miała miejsce już w 14. minucie, gdy w polu karnym Śląska Bartłomiej Pawłowski nieczysto uderzył w piłkę, którą bez problemu złapał Słowik. Nasi rywale pierwszy groźny strzał oddali dopiero w 41. minucie, gdy strzał Picha zza pola karnego bez problemu obronił Dominik Hładun, który już minutę później popisał się fantastyczną paradą po strzale głową Radeckiego. Niestety, minutę później był bez szansy, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do Mateusza Radeckiego zgrał Marcin Robak i wrocławianie wysunęli się na prowadzenie. Sześć minut po zmianie stron gospodarze wyprowadzili kolejny cios. Po wrzutce Lubambo Musondy bardzo mocnym strzałem głową popisał się Robak, który nie dał żadnych szans na skuteczną interwencję Hładunowi. Po upływie zaledwie sześćdziesięciu sekund blisko było trzeciego gola dla „Wojskowych”, jednak tym razem Mateusz Radecki o centymetry minął się z piłką. W 58. minucie kolejną fantastyczną okazję do strzelenia bramki miał Robak, jednak w sytuacji sam na sam refleksem i dobrym ustawieniem po raz kolejny popisał się ponownie Dominik Hładun. Do gola kontaktowego już osiem minut później doprowadzić mógł Bartłomiej Pawłowski, który po podaniu Damjana Bohara strzelił jednak mocno ponad bramką. Reszta spotkania nie dostarczyła już klarownych sytuacji bramkowych po żadnej ze stron, w związku z czym Miedziowi musieli uznać wyższość lokalnego rywala, zaledwie pół roku po zapadającym w pamięć zwycięstwie nad tym samym przeciwnikiem 4:0 na Stadionie Zagłębia.
Wspomniane w powyższym akapicie efektowne zwycięstwo to nie jedyne tak wysokie rozstrzygnięcie w spotkaniach derbowych w ostatnich latach. Warto przypomnieć choćby mecz rozegrany w ramach 24. kolejki sezonu 2012/2013, kiedy będąca ówczesnym mistrzem Polski drużyna Śląska Wrocław mierzyła się na wyjeździe z borykająca się z własnymi problemami drużyną KGHM Zagłębia. Emocjonujące pierwsze pół godziny spotkania nie przyniosło bramek, na które 12 369 zgromadzonych wówczas na Stadionie Zagłębia kibiców musiało czekać do 34. minuty, kiedy po podręcznikowo rozegranym kontrataku Miedziowych na prowadzenie wyprowadził lewoskrzydłowy Maciej Małkowski. Od tego momentu mecz nabrał rozpędu, obie drużyny mocno pracowały nad poprawieniem swojego bilansu bramkowego. W 50. minucie po dobrej akcji Roberta Jeża z Szymonem Pawłowskim ten ostatni zagrał mocną piłkę wzdłuż bramki, jednak zawodnicy Śląska zdołali zażegnać zagrożenie. Ta sztuka nie udała im się jednak osiem minut później, gdy po świetnej indywidualnej akcji mającego swój dzień Małkowskiego, Marian Kelemen sparował piłkę do boku, jednak przy dobitce naszego lewego pomocnika był już bez szans. Po ponad pięciu kolejnych minutach spotkania indywidualną akcję przeprowadził „Mały”, kreując sytuację sam na sam Michalowi Papadopoulosowi, który nie zdołał jednak podwyższyć rezultatu. Kolejnej okazji popularny „Papen” już nie zmarnował, gdy piłkę strzale Macieja Małkowskiego wypuścił z rąk bramkarz wrocławian. W 83. minucie wynik ustalił Robert Jeż, a po zakończonej grze kibice Zagłębia nie kryli zachwytu nad postawą podopiecznych Pavla Hapala. Derbowy mecz jeszcze długo był tematem rozmów kibiców w Lubinie.
Zaledwie pół roku przed tą jakże pamiętną wiktorią nasz zespół odniósł najwyższą porażkę w historii rywalizacji z zespołem ze stolicy Dolnego Śląska. Debiutujący w tym spotkaniu trener Pavel Hapal, który podobnie jak nowy szkoleniowiec Martin Ševela odnosił sukcesy na Słowacji, , nie zdołał odmienić oblicza zespołu. Efekt tzw. „nowej miotły” nie znalazł w tym wypadku zastosowania i podopieczni Oresta Lenczyka zwyciężyli bardzo przekonująco, bo aż 5:1. W tym meczu bramki zdobywali, dla Zagłębia Krzysztof Wołczek (bramka samobójcza) zaś dla Śląska Crisitan Diaz, Piotr Ćwielong, Piotr Celeban, Holender Johan Voskamp, jedno trafienie zaś na swoje konto zapisał bramkarz Miedziowych Bojan Isailović (bramka samobójcza).
By przypomnieć sobie najwyższą wygraną naszego zespołu nad rywalem zza między trzeba sięgnąć aż do początku lat dziewięćdziesiątych, do sezonu '92/'93. Wówczas znajdująca się w rozsypce drużyna WKS-u wyjeżdżała z Lubina z bagażem siedmiu bramek straconych. Do siatki lokalnego rywala trafiali odpowiednio: Daniel Dyluś (hat-trick), Dariusz Michaliszyn (dwie bramki) oraz Lesław Grech i Robert Stachurski. Wynik ten na dobre zapisał się w klubowych annałach i do dziś wspominany jest przez kibiców Zagłębia każdorazowo przy okazji derbowych meczów ze Śląskiem.