Mateusz Kuchta: Ostatni rok był dla mnie kluczowy
Pokora i ciężka praca - te słowa charakteryzują obecnie nowego golkipera "Miedziowych" - Mateusza Kuchtę. O tym, że nie zawsze tak było i do pewnych spraw 22-letni obecnie bramkarz musiał dojrzeć, opowiedział w rozmowie z nami.
6 lip 2018 15:29
Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Twój przyjazd do Lubina to dla Ciebie spore wyzwanie, wszak walka o miejsce w składzie z pozostałymi bramkarzami zapowiada się ciekawie. Co Cię skłoniło, by przejść właśnie do KGHM Zagłębia?
- Za długo pracowałem na to, by nie docenić, w jakim miejscu teraz jestem. Nie zawsze tak było, bo gdy miałem 15-16 lat wszyscy mówili o mnie, że jestem utalentowany i myślałem, że wszystko przyjdzie samo. Brakło może osoby, która znała się na świecie piłki, pstryknęła mnie w ucho i powiedziała, bym zszedł na ziemię, bo na samym talencie będę mógł jechać tylko przez chwilkę. Talent to jedno, a ciężka praca to drugie - to najważniejszy element piłkarskiego rozwoju. Nie ukrywam, że trochę zabrakło determinacji. Nie odpuszczałem na treningach i normalnie się angażowałem, ale moim zdaniem to było za mało. Poza treningami nie dawałem z siebie zbyt wiele.
- Po wypożyczeniach do Okocimskiego Brzesko i GKS-u Katowice myślałem, że jestem gotowy, by włączyć się do walki o skład w Górniku. Nie udało mi się jednak zdobyć miejsca w składzie i postanowiono o kolejnym wypożyczeniu - tym razem do Odry Opole. Dopiero pobyt w Opolu uświadomił mi, że aby coś osiągnąć i nie stracić szansy na karierę, to muszę dać z siebie kilka razy więcej, niż dotychczas. Początkowo nie grałem w Odrze, dlatego podświadomie wiedziałem, że to ostatni gwizdek i jeśli nie zacznę grać, to mogę powoli zacząć się pakować. W Opolu pojąłem, że trening to nie tylko zajęcia prowadzone przez trenerów, ale również odpowiednia praca na siłowni i dobre odżywianie się. Zacząłem grać dopiero przed końcem rundy i powiem szczerze, że byłam bardzo zły, że już niebawem zacznie się przerwa zimowa.
Miałeś jakieś poważniejsze momenty zwątpienia?
- Oczywiście. Myślałem kilkukrotnie czy ja faktycznie potrafię, czy odpowiednio się przykładam do pracy, czy to wszystko ma dalej sens. Moja forma mentalna znacznie się pogorszyła, ale z perspektywy czasu widzę, że te wszystkie niepowodzenia, mniejsze i większe, miały sens i w pewnym stopniu ukształtowały mój charakter.
Masz 22 lata, ale obecnie podchodzisz do sportu jak bardzo doświadczony piłkarz.
- Spotykam młodych zawodników, w których widzę młodszego siebie. Czasem zdarza mi się odezwać i sprowadzić ich na ziemie, czasem zostawiam uwagi dla siebie. Mam nadzieje, że większość młodych piłkarzy szybko zrozumie i nie będzie chodziło z głową w chmurach zbyt długo. Nikomu nie życzę, by w wieku 30 lat spojrzał w lustro i zarzucił sobie tylko to, że niewłaściwie podchodził do swoich obowiązków i zmarnował potencjał. Ja się obudziłem w wieku 21lat. Na szczęście nie jest za późno i wiem, że wszystko przede mną.
Charakter charakterem, ale czy czujesz się lepszy piłkarsko po ostatnim sezonie?
- Czasami człowiek musi upaść na dno lub blisko dna, by się od niego odbić. U mnie może aż tak źle nie było, ale w pewnym momencie przestało być kolorowo. W trudnych momentach człowiek bardziej docenia to co ma i gdzie w danym momencie jest. Ja po takim kopniaku się ocknąłem, zacząłem walczyć i pracować, dlatego uważam, że w ostatnim roku podniosłem swoje umiejętności.
Co przed przejściem do KGHM Zagłębia wiedziałeś o naszym klubie?
- Przede wszystkim to, że KGHM Zagłębie ma bardzo dobrą akademię i bazę, jest klubem bardzo dobrze zorganizowanym. W Lubinie niczego nie brakuje - podstawą są takie banalne rzeczy jak owoce po treningu, odżywki, a proszę mi wierzyć, to nie jest norma w innych polskich zespołach. Podoba mi się podejście piłkarzy, sztabu i innych pracowników do obowiązków. To robi na mnie duże wrażenie, dlatego bardzo doceniam to, gdzie się znalazłem. To duża motywacja, aby się rozwijać. Mam wysokie ambicje i nie zamierzam przesiedzieć w Lubinie tych trzech lat, na które podpisałem kontrakt.
Pewnie masz świadomość, że wygranie rywalizacji o miejsce w składzie nie będzie należało do najłatwiejszych.
- Oczywiście, Dominik Hładun miał bardzo dobrą rundę, są też pozostali bardzo dobrzy bramkarze, ale stawiam sobie ambitne cele. Jak przychodziłem do Odry Opole, Tobiasz Weinzettel grał wszystko od deski do deski, jest przecież wychowankiem, więc niektórzy byli sceptycznie nastawieni co do mojej osoby. Po kilku dobrych meczach fani Odry się do mnie przekonali, liczę na to, że podobnie będzie w Lubinie. Na szacunek kibiców chcę zapracować dobrą postawą. Walka o skład w Opolu zbudowała mnie pod względem charakteru, nastawiła na ciężką pracę i wiem, że podobnie będzie w KGHM Zagłębiu. Na rywalizacji bramkarzy skorzysta drużyna, bo każdy z nas będzie chciał grać i będzie pod to wszystko podporządkowywał.
Trochę popytaliśmy o Ciebie w różnych źródłach i nasuwa nam się jedno pytanie. Czy na to, że się zmieniłeś miała wpływ kobieta?
- Nie ukrywam, że tak.
Będzie nadużyciem teza, że trzyma Cię krótko i dlatego skupiasz się tylko na rzeczach ważnych? (śmiech)
- Nie, aż tak to nie! (śmiech) Byłem osobą, która nigdy nie była w stałym związku, nie wyobrażałem siebie w tej roli, nie mogłem pojąć, że w jakiś sposób mógłbym być ograniczany. Musiałem do tego dojrzeć. Pojawiła się Monika i mój świat się zmienił. Miłość miłością, ale przede wszystkim mam w niej najlepszego przyjaciela, osobę na którą zawsze mogę liczyć. Nie nudzę się przy niej, uwielbiam z nią przebywać i do niej wracać. Mam teraz głowę wolną od głupot, wracam do domu i nie potrzebuję żadnych innych rozrywek. Na pewno przez to stałem się lepszym człowiekiem i mogę skupić na treningach, samodoskonaleniu, a nie na głupotach. Dzięki Moni uzyskałem stabilizację życiową i naprawdę wiele jej zawdzięczam.
Jakie myśli towarzyszyły Ci, gdy dowiedziałeś się o zainteresowaniu ze strony naszego klubu?
- Ostatnio nawet siedziałem w hotelu i tak sobie pomyślałem, że jak ktoś mi zada pytanie, czy długo zastanawiałem się nad ofertą Zagłębia, to od razu odpowiem, że trwało to... sekundę. Dowiedziałem się o zainteresowaniu "Miedziowych" i dzięki temu, że wiedziałem jak ten klub funkcjonuje, od razu byłem na tak. Jeżeli bałbym się rywalizacji o miejsce w składzie, to mógłbym sobie darować, bo tak nie zachowuje się sportowiec.
Trener Mariusz Lewandowski powtarza zawodnikom, że każdy z nich musi być gotowy, bo nie wie, kiedy wejdzie do gry. Upatrujesz w tym szansę?
- Przychodzę do KGHM Zagłębia, by podnosić umiejętności i od razu walczyć o skład. Od pierwszego treningu chcę pokazywać, że klub postąpił dobrze pozyskując mnie. Jestem jednak cierpliwy, bo przechodzę z klubu, który za cel miał utrzymanie w I lidze. Mam więc świadomość, że o wszystko będę musiał zawalczyć i trener nie wystawi mnie do gry, jeśli nie będzie przekonany do moich umiejętności i formy.
Jakie jest Twoje marzenie patrząc na aspekty sportowe?
- Życie nauczyło mnie żeby nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość, dlatego nie koncentruję się na takich rzeczach. Preferuję wyznaczanie celów mniejszych, bo to właśnie one prowadzą do czegoś dużego. Pierwszy cel to zbudowanie swojej pozycji i przez dobrą postawę na treningach wywalczenie miejsce w składzie. Później wyznaczę sobie kolejny.
W Górniku Zabrze współpracowałeś z trenerem Adamem Nawałką. Wiemy, że tego szkoleniowca darzysz olbrzymim szacunkiem.
- Tak, trenowałem pod okiem trenera Nawałki w Górniku Zabrze jako nastolatek. Organizacja treningów, podejście do codziennej pracy, plan działania i przede wszystkim rozmowy z zawodnikami - to wszystko sprawiało, że Górnik wówczas pod względem sportowym funkcjonował na bardzo dobrym poziomie. Adam Nawałka jest szkoleniowcem, który dba o treningi, przygotowanie, ale także o sprawy pozasportowe. To fantastyczny człowiek i każdemu piłkarzowi życzę, aby miał możliwość pracy z tym trenerem. Dobrym przykładem jest choćby Arek Milik. Podkreśla on na każdym kroku, że trener Nawałka wychował go nie tylko jako piłkarza, ale przede wszystkim jako człowieka. Trener Tkocz, jeden z najbliższych współpracowników byłego selekcjonera, w swojej pracy również kieruje się podobnymi zasadami jak trener Nawałka. Jestem bardzo zadowolony, że miałem przyjemność współpracować z tymi osobami.
Na koniec zapytamy Cię o rywalizację z innymi bramkarzami. Na boisku występuje tylko jeden, ale zazwyczaj trzymają się razem. Nie inaczej jest w KGHM Zagłębiu. Widzieliśmy, że już złapałeś bardzo dobry kontakt z pozostałymi golkiperami.
- Tak, trzymamy się razem, to bardzo dobrze wpływa na rywalizację, bo ma ona jedynie kontekst sportowy. Na przykład z Dominikiem Hładunem znamy się już od jakiegoś czasu, bardzo się cieszę, że przez kilka miesięcy wykonał krok naprzód. Myślę, że rywalizacja pomiędzy bramkarzami w Zagłębiu będzie bardzo ciekawa i finalnie bardzo skorzysta na tym nasz zespół.