Jędrzej Kędziora: Zagłębie to miłość od pierwszego wejrzenia / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
Jędrzej Kędziora: Zagłębie to miłość od pierwszego wejrzenia 20 cze

Jędrzej Kędziora: Zagłębie to miłość od pierwszego wejrzenia

Gdy przychodził do Zagłębia Lubin uznawany był za jednego z najlepszych bramkarzy młodego pokolenia. W naszym klubie grał w kratkę - raz notował serie występów, by w kolejnych meczach przesiadywać na ławce. Faktem jest jednak, że bohater dzisiejszej rozmowy to dwukrotny mistrz Polski z Zagłębiem Lubin (jako piłkarz i trener) oraz człowiek, dla którego barwy miedziano-biało-zielone stanowią świętość mimo upływu lat. Zapraszamy na rozmowę z Jędrzejem Kędziorą - obecnie 47-letnim trenerem Polonii Leszno.

20 cze 2018 19:13

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Ekstraklasa

#MiedziowaTożsamość

Na początek chcielibyśmy zapytać, jak zaczęła się Pana przygoda z Zagłębiem? Czasy trochę odległe, ale zapewne pamięta Pan pierwsze momenty w naszym klubie.

- W 1986 roku, jeszcze będąc w Gostyniu, grałem w reprezentacji Polski. Zostałem zauważony przez ówczesnego dyrektora Alojzego Jarguza, który zaproponował mi, żebym do szkoły średniej przeszedł już do Lubina. Miałem zapewnione technikum, internat i wyżywienie. Tak właśnie pojawiłem się w Lubinie, była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ten romans trwał przez ponad 20 lat.

Pamięta Pan gdzie był ten internat?

- Oczywiście. Znajdował się przy ul. Kościuszki, koło technikum górniczego, gdzie uczęszczałem ja i większość moich kolegów z drużyny. Byłem na kierunku techniczna eksploatacja złóż. Pamiętam ten czas bardzo dobrze.

Skoro pamięta Pan wszystko bardzo dobrze, to chciałbym zapytać o pierwszy trening w Zagłębiu. Końcówka lat osiemdziesiątych i początek lat dziewięćdziesiątych dla wielu młodych kibiców, to trochę prehistoria.

- Tak, również pamiętam pierwszy trening, wtedy trenerem był jeszcze pan Piotrowski. Działacze przyjeżdżając do Gostynia, wspominali, że w Lubinie będzie nowy szkoleniowiec, młody ambitny, po AWF-ie, mam tutaj na myśli Mariana Putyrę. Jeśli chodzi o początki, to dobrze wspominam także trenera Rudolfa Koniecznego. Treningi odbywały się przy ul. Odrodzenia. Przygotowywaliśmy się często na betonowych kortach tenisowych lub na trawiastych skwerkach, bramką były dwa równoległe drzewa, w czasach obecnych jest to nie do pomyślenia.

Zostawmy na chwilę czasy juniorskie. Jakie były Pana początki w seniorach?

- Z tego co pamiętam był to 17 października 1992 roku. Zremisowaliśmy z  Szombierkami Bytom 1:1. Był to mój debiut w ekstraklasie.

Ostatnio przeglądaliśmy zapiski trenera Krzysztofa Koszarskiego i natrafiliśmy na fajny artykuł, w którym było napisane, że w kadrze Zagłębia jest dwóch doświadczonych bramkarzy, ale przychodzi młody, głodny sukcesów Jędrzej Kędziora. Na pewno ambicje miał Pan duże, ale jak wchodzi się do tego pierwszego zespołu, to pewnie towarzyszy trema?

- Oczywiście miałem tremę, jednak duma i zadowolenie przewyższały cały stres. Z tego co pamiętam, w 1988 roku dostałem propozycję pierwszych treningów, a  rok później podpisałem kontrakt seniorski.

Co jest dla pana najmilsze, jeśli chodzi o wszelkie sytuacje związane z Zagłębiem Lubin?

- Trudno jest wymienić jedno wspomnienie. Zagłębie było dla mnie odskocznią, mogłem wyjechać z mniejszego miasta, bardzo szybko trafiłem do pierwszego zespołu, trenując z innymi zawodnikami. Był to dla mnie bardzo ważny czas, dlatego też bardzo dobrze pamiętam wszystkie sytuacje. W 1991 roku zdobyliśmy mistrzostwo Polski, byłem trzecim bramkarzem, zdarzyło mi się siedzieć nawet na ławce rezerwowych. Ciężko jest uchwycić jeden najważniejszy moment. Dla mnie cały ten okres był bardzo wielkim przeżyciem.

Chcielibyśmy jeszcze zapytać o gorsze momenty. Zapewne troszkę inaczej wyobrażał Pan sobie swoją karierę w Zagłębiu, mimo wszystko emocjonalnie związał się Pan z klubem i 20 lat tutaj spędził. Miewał Pan też momenty zwątpienia? Co było najgorsze podczas tego całego okresu?

- Najgorszymi momentami były chwile w których nie grałem, bo tak naprawdę Zagłębie Lubin było klubem, który dał mi wszystko. Najbardziej bolesne były momenty, w których przychodzili nowi zawodnicy, którzy twierdzili, że są tutaj tylko przejściowo, na moment, niejednokrotnie wypowiadali się negatywnie. Zagłębie jest dosyć mocno zakorzenione w moim sercu, oddałbym wszystko za ten klub, a piłkarze przychodzili i traktowali je po macoszemu, bo nie był na tak wysokim poziomie jak inne drużyny. W tych momentach bardzo chciałem grać, a grali inni. Nie twierdzę, że byłem najlepszy, ale z perspektywy czasu, myślę, że jeśli mamy do wyboru zawodników o zbliżonych możliwościach i parametrach, powinniśmy stawiać na wychowanków i osoby, które za klub gotowe są oddać bardzo wiele. Oczywiście pamiętam też mecze przegrane, czy te w których przepuszczałem piłkę do bramki. One jednak tak bardzo nie bolały, jak fakt, że nie mogłem być w wyjściowej jedenastce.

Wróćmy jednak do weselszych momentów. Jak na przestrzeni lat zmieniał się ten klub z Pana perspektywy?

- Zagłębie zawsze starało się być klubem nowoczesnym, stawiało się na młodzież. Mieliśmy zapewnione warunki do trenowania, szkołę, wyżywienia, przydzielili nam stypendia, czyli wszystko co było potrzebne młodym zawodnikom. Klub zawsze był mądrze prowadzony, KGHM był bardzo mocno zaangażowany w kwestię finansową. Zagłębie zawsze miało na siebie pomysł, starało się działać ciekawie. Widzę, że obecnie klub dalej się rozwija i zmierza we właściwym kierunku.

Od kilku lat jest Pan już poza klubem, ale nadal bardzo miło wypowiada się Pan o czasie spędzonym w Lubinie. Czym dla Pana Zagłębie jest dzisiaj?

- Zagłębie było i zawsze będzie najważniejszym klubem w moim życiu. Gdziekolwiek mam trening, to na głowie obowiązkowo zawsze jest pomarańczowa czapeczka, czy jakiś gadżet z miedziowymi barwami. Wszyscy z mojego otoczenia wiedzą, że Zagłębie nigdy nie będzie mi obce i nie będę się go wstydził. Wracam z ogromnym sentymentem do Lubina, zawsze serce mocniej mi bije, jak tutaj jadę. Spędziłem w Zagłębiu 20 lat, w międzyczasie zdobyliśmy dwa mistrzostwa, nie da się wymazać tego z pamięci.