Ilya Zhigulev: Jestem skoncentrowany i chcę pomóc drużynie / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
Ilya Zhigulev: Jestem skoncentrowany i chcę pomóc drużynie 5 wrz

Ilya Zhigulev: Jestem skoncentrowany i chcę pomóc drużynie

2 tygodnie temu nowym zawodnikiem KGHM Zagłębia Lubin został Ilya Zhigulev, były zawodnik m.in. FK Krasnodar czy młodzieżowej reprezentacji U-21. O jego dotychczasowej karierze, zwycięstwie w Pucharze Rosji, a także o celach związanych z grą w Lubinie porozmawialiśmy z samym zainteresowanym.

5 wrz 2021 15:00

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Ekstraklasa

Ilya, jesteś z nami już od kilkunastu dni, powiedz jak podoba Ci się nasze miasto? Zdążyłeś się już rozejrzeć po okolicy?

- Na pierwszy rzut oka Lubin jest dla mnie bardzo interesującym miejscem. Co prawda nie miałem jeszcze czasu, by odwiedzić wszystkie miejsca, ale to co zobaczyłem do tej pory jest bardzo obiecujące. Miasto nie jest duże, nie jest też za małe, wiem już, które restauracje warto odwiedzić, ale na większe zwiedzanie miasta przyjdzie jeszcze czas.

To nie jest Twój pierwszy raz kiedy wyjeżdżasz grać w piłkę poza Rosję. Wcześniej występowałeś w Mołdawii, konkretnie w FC Milsami. Jak wspominasz ten czas?

- Pamiętam to bardzo dobrze, bo było to moje pierwsze wypożyczenie z Krasnodaru. Początki nie były łatwe, ale mam same dobre wspomnienia z tego czasu. Ważne było to, że wiele osób w Mołdawii mówi po rosyjsku. W Lubinie mogę porozmawiać po rosyjsku tylko z Baszką. Potrafię też mówić po angielsku, znam niektóre polskie słowa, które są podobne do rosyjskich, więc tutaj nie mam problemów z komunikacją. W Mołdawii wszystko było dla mnie nieco inne. Inny futbol, inne życie, może trochę bardziej niebezpieczne niż w Rosji, ale tak jak powiedziałem miło wspominam ten okres.

Zakładam, że dobre wspomnienia biorą się z wyniku sportowego, który udało Wam się osiągnąć?

- To prawda, bo choć byłem tam tylko kilka miesięcy i grałem w rundzie jesiennej sezonu, to udało nam się skończyć rundę na fotelu lidera. Przed zimową przerwą w rozgrywkach moje wypożyczenie dobiegło końca, wróciłem do Krasnodaru i tak skończyła się moja przygoda w Mołdawii.

Mimo dobrego wyniku, który osiągnęliście widziałem, że niewielu z Waszej drużyny udało się zrobić duże kariery i przejść po sezonie do większych klubów. Wiesz dlaczego tak się stało?

- To fakt, ale są też zawodnicy, którzy grą w Milsami zasłużyło na to, by występować w kadrze Mołdawii. Jeśli spojrzymy na piłkarzy zagranicznych to większość z nich była już zaawansowana wiekowo i niektórzy zakończyli karierę albo odeszli do innych, już nie tak silnych klubów. W Milsami był ze mną jeszcze jeden zawodnik Krasnodaru, napastnik Ilya Belous. Teraz występuje w trzeciej lidze rosyjskiej w Szynniku Jaroslav, ale gra w Mołdawii dała mu też dużo pewności siebie, bo potrafił zdobywać gole i notować dobre występy na zapleczu rosyjskiej ekstraklasy.

Twoja droga była jednak nieco inna, bo po powrocie z Mołdawii zacząłeś występować w I zespole Krasnodaru i już w drugim meczu mogłeś zmierzyć się przeciwko Celcie Vigo w Lidze Europy. Dla chłopaka, który grał przed chwilą w Mołdawii to musiało być duże przeżycie, bo na boisku po stronie rywali byli m.in. Iago Aspas czy John Guidetti.

- W zasadzie był to mój trzeci mecz w pierwszej drużynie Krasnodaru. Pierwszym było spotkanie z Uralem w Pucharze Rosji, potem zagrałem w Premier Lidze ze Spartakiem, a starcie z Celtią było moim pierwszym meczem od 1. minuty w Krasnodarze. Mocne otwarcie, bo był to mecz 1/8 finału, blisko 20 tysięcy kibiców na trybunach. Kiedy byłem młody zawsze myślałem i marzyłem, by grać takie mecze. Fantastyczny moment w mojej karierze. Przegraliśmy to spotkanie 1:2, ale Celta to był wtedy naprawdę mocny zespół.

Poczułeś od razu różnicę pomiędzy grą w Rosji a występami w pucharach?

- Pierwsze co było odczuwalne to tempo gry, tempo poruszania się zawodników po boisku. Piłka krążyła od nogi do nogi bardzo szybko, raz była z lewej strony i zanim zdążyłeś podejść do przeciwnika, by mu ją odebrać to w mgnieniu oka prawy pomocnik czy obrońca mieli już piłkę przy nodze. Grałem wtedy w środku pola i już wiedziałem, że jeśli chcesz grać na takim poziomie to musisz być do tego odpowiednio przygotowany.

W kadrze Rosji U-21 uchodziłeś swego czasu za jedną z kluczowych postaci. Byłeś kapitanem zespołu, zdobywałeś bramki, notowałeś asysty. Teraz na chłodno po kilku latach, jak ocenisz swoje występy w narodowych barwach?

- To był bezwzględnie najlepszy mój okres w całej karierze. Trafiłem też na najlepszego trenera dotychczas, którym był Evgeni Bushmanov. Zobaczył we mnie dobrego piłkarza, a mi spodobał się jego plan i sposób na naszą grę. Chciał, żebyśmy wysoko pressowali rywala, kontrolowali piłkę i starali się atakować nie tylko skrzydłami, ale także poprzez wejścia środkiem boiska. Mieliśmy dobrą drużynę, graliśmy naprawdę bardzo dobrze i wygrywaliśmy sporo meczów. Tak jak wspomniałem, to był mój najlepszy okres w karierze, nie strzelałem może dużo goli jak powiedziałeś, ale notowałem wiele asyst i kluczowych podań. Szkoda, że nie udało nam się zakwalifikować do EURO U-21. Graliśmy ostatni mecz przeciwko Austrii i potrzebowaliśmy remisu, by jechać na turniej. Niestety przegraliśmy 2:3 po bramce straconej w ostatnim kwadransie gry. Wspomnienia mam jednak bardzo dobre i chciałbym wrócić znów do tamtych czasów.

Zauważyłem też kolejny ciekawy moment Twojej kariery, mianowicie sezon 2017/2018, kiedy byłeś wypożyczony do FK Tosno i wygrałeś wraz ze swoją drużyną Puchar Rosji. Co ciekawe, w finale mierzyliście się przeciwko Avangardovi Kursk, drużynie na którą z pewnością nikt nie stawiał, że zajdzie tak daleko. Czy to była taka „edycja cudów” w tamtym sezonie?

- Żebyś wiedział! To co się działo w tamtej edycji było niemożliwe. Praktycznie wszystkie zespoły z Premier Ligi odpadły w I lub II rudzie z zespołami z 2. czy 3. ligi. Ja trafiłem do Tosna na drugą rundę sezonu i w ćwierćfinale Pucharu graliśmy przeciwko Luch Władywostok i wygraliśmy 2:1. W półfinale trafiliśmy na Spartak Moskwa, a drugą parę stworzył Avangard Kursk i Szynnik Jaroslav, klub z trzeciej ligi, jeśli mnie pamięć nie myli. Wszyscy już przed rozpoczęciem meczu mówili, że Spartak spokojnie z nami wygra, a potem sięgnie po puchar. My jednak byliśmy bardzo zmotywowani i zamierzaliśmy pokrzyżować ich plany. Sam mecz? Cudowne przeżycie. Pełno kibiców, rzuty karne, dla nas ten mecz był jak finał. Mieliśmy dużo problemów w klubie, nie dostawaliśmy wypłat przez 3-4 miesiące, ale stworzyliśmy świetną drużynę. Powiedzieliśmy sobie jednak, że to nie może być problemem, bo walczymy przede wszystkim o swoje marzenia. Finał też nie był dla nas łatwy, strzeliliśmy szybko gola na 1:0, ale 5 minut później był już remis. W końcówce jednak przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą korzyść i wygraliśmy 2:1. Cała edycja była dla naszej drużyny jak bardzo trudna droga. Nikt w nas nie wierzył, wszyscy stawiali na Spartak. Pierwsze uczucia po wygraniu Pucharu Rosji? Wielka, wielka radość, której nie da się opisać słowami.

Wspomniałeś, że stworzyliście w FK Tosno fajną, zgraną drużynę. Widzę tam kilka nazwisk znanym kibicom PKO Ekstraklasy jak: Ricardinho, Nemanja Mijusković czy Marko Poletanović. Grał również z wami piłkarz, który uchodzi za jedną z legend rosyjskiego futbolu czyli Pavel Pogrebnyak.

- Zgadza się, mieliśmy wtedy świetną atmosferę w szatni, a Pavel to mój bardzo dobry przyjaciel, z którym grałem również w Uralu Jekaterynburg. To naprawdę świetny człowiek, z tego co wiem powoli zbliża się do zakończenia kariery. To prawda co powiedziałeś, może spokojnie uchodzić za jedną z legend naszej piłki. Grał w Bundeslidze, w Premier League i w reprezentacji Rosji. On jednak dalej czuje się dobrze, mimo 37 lat na karku. Obecnie nie ma klubu, ale myślę, że jeśli nie zgłosi się po niego żaden klub z Premier Ligi to Pavel zakończy karierę. Co do chłopaków, których wymieniłeś to wiem, że Nemanja gra teraz w Miedzi Legnica, Marko po grze w FK Tosno trafił do Jagielloni, a ostatnio widziałem jego mecz przeciwko Rubinowi Kazań w Lidze Konferencji. To był mój człowiek, mój partner ze środka pola, którego wspominam bardzo dobrze.

Ciekawym punktem Twojej kariery jest kolejny sezon, kiedy grałeś w Uralu Jekaterynburg i również doszliście do finału Pucharu Rosji.

- To prawda mogłem wygrać dwa Puchary Rosji z rzędu. Generalnie jednak nie wspominam tego okresu zbyt dobrze. Mogłem zostać wtedy w Krasnodarze i walczyć o miejsce w składzie, bo trener mocno na mnie liczył. Chciałem jednak grać regularnie, stąd decyzja o kolejnym wypożyczeniu. Wtedy do Uralu przechodził również trener z Tosna, gdzie grałem wszystkie mecze w pełnym wymiarze czasowym. Koniec końców zagrałem tylko 7 spotkań, przytrafiła mi się również kontuzja, po której długo dochodziłem do siebie i byłem zawodnikiem z rotacji. Nie grałem tyle ile bym chciał, często wchodziłem na końcówki spotkań. Z perspektywy czasu mogłem jednak zostać w Krasnodarze i tam walczyć o miejsce w składzie.

W ostatnim sezonie reprezentowałeś barwy Rotoru Wołgograd, z którym spadliście z ligi. Co poszło nie tak?

- Rotor to zespół z wielką historią. W latach 90 grali przeciwko Manchesterowi United w Pucharze UEFA, a gola na Old Trafford strzelił im… Peter Schmeichel. W tym mieście wielu kibiców, wiernych kibiców, którzy liczyli, że zostaniemy w Premier Lidze na dłużej. Mieliśmy jednak dużo problemów w klubie, w większości kadrę tworzyli zawodnicy wypożyczeni i nie mieliśmy dużo czasu przed sezonem, by się zgrać. Potem doszły problemy z koronawirusem, wielu zawodników nie grało i musieliśmy oddać 2 mecze walkowerem. Bardzo mi się tak jednak podobało. Tak jak powiedziałem, Rotor na wielu kibców, którzy kochają piłkę i kochają piłkarzy. Ostatni mecz sezonu też był dla nas bardzo trudny. Graliśmy z Rubinem Kazan i gdybyśmy wygrali to utrzymalibyśmy się w lidze. Niestety po golu z rzutu karnego w 93. minucie zremisowaliśmy 1:1. Wierzę jednak dalej w ten zespół i trzymam mocno kciuki za ich powrót do najwyższej ligi. Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w niedalekiej przyszłości na pewno ponownie zameldują się w Premier Lidze.

W Rotorze spotkałeś jednego piłkarza, który może być interesujący dla kibiców Zagłębia. Mówię o Cedricu Gogoua, który grał w Partizanie Belgrad, kiedy mierzyliśmy się z nimi w el. Ligi Europy. Jak wspominasz tego zawodnika?

- Cedric to naprawdę świetny facet! Może nie mieliśmy wielu okazji, by porozmawiać na życiowe tematy, ale z boiska pamiętam go jako świetnego piłkarza, a z szatni jako super gościa. Nie mogę powiedzieć o nim żadnego złego słowa. W Rotorze miał bardzo dobry sezon. Obecnie jest zawodnikiem CSKA Moskwa, ale z tego co wiem to rozglądał się ostatnio za nowym klubem, bo nie będzie miał wielu szans na grę w CSKA.

Jestem jeszcze ciekawy czy przed przyjściem do Lubina znałeś dobrze Evgeniego Bashkirova?

- Nie znałem go zbyt dobrze, pamiętałem go tylko z boiska, kiedy ja grałem w Uralu, a on w Rubinie. Myślę, że zagraliśmy tylko jeden mecz przeciwko sobie, ale cieszę się, że mam swojego kompana tu w Lubinie. Nasza znajomość będzie teraz na pewno lepsza.

Na zakończenie chciałbym zapytać Cię jakie są Twoje sportowe marzenia i cele, które postawiłeś sobie przed przyjściem do Lubina?

- Jeśli chodzi o moje marzenia to chciałbym kiedy zagrać w lidze z TOP 5. Bardzo podoba mi się jak grają zespoły w lidze hiszpańskiej i angielskiej, więc spełnieniem marzeń byłoby grać w tych ligach. Jeśli chodzi o moje cele w Zagłębiu to chciałbym wygrywać jak najwięcej meczów. Ostatnio nie poszło nam najlepiej w Derbach, ale myślę, że teraz przerwa na rozgrywki narodowe może nam wyjść tylko na dobre. Będziemy mieli trochę czasu, by popracować i zgrać się ze sobą. Dla mnie też będzie to pracowity czas, bo chciałbym dojść do lepszej formy fizycznej niż jest to obecnie. Moja głowa i moje wszystkie myśli są skoncentrowane na grze dla Zagłębia i wierzę, że przed nami wiele dobrych chwil.