Kolejny rywal | Raków Częstochowa
Spotkaniem z Legią Warszawa podopieczni Marka Papszuna zainaugurowali swój drugi sezon po powrocie do Ekstraklasy. Sezon wyjątkowy, ponieważ przypadający w setną rocznicę powstania klubu. Stąd też, jak zgodnie przyznają piłkarze i prezes Rakowa, celem jest poprawienie wyniku sportowego na finiszu poprzednich rozgrywek i zajęcie wyższej niż dziesiątej lokaty z poprzedniej kampanii.
11 wrz 2020 14:00
Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Inne
Rozgrywki 2019/2020 były dla częstochowian bardzo udane. Wyniki osiągane przez beniaminków w pierwszych kolejkach zazwyczaj realnie odzwierciedlają możliwości drużyny. Jeżeli piłkarze nie zaczynają punktować już na starcie, to trudno oczekiwać, że powalczą o coś więcej niż utrzymanie. Tak było choćby w przypadku ŁKS-u Łódź, a rok wcześniej podobną drogę przeszły Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec. Z tego schematu wyłamał się jednak Raków Częstochowa. Pomimo siedmiu porażek w pierwszych dziesięciu meczach, „Czerwono –Niebiescy” niemal do końca walczyli o awans do grupy mistrzowskiej. Ostatecznie zabrakło im do tego tylko dwóch punktów. Nie zmienia to jednak faktu, że wnieśli sporo ożywienia do Ekstraklasy. Innowacyjne i rzadko stosowane przez innych szkoleniowców ustawienie 3-5-2 przyniosło oczekiwane rezultaty. Zawodnicy tworzący trójosobowy blok obronny, nie tylko dobrze bronili, ale potrafili też skutecznie atakować. Kamil Piątkowski, Tomas Petrasek i Jarosław Jach łącznie zaliczyli dziewięć trafień. Pewnym punktem w środku pola był Igor Sapała, z kolei prawdziwym kreatorem gry okazał się być Peter Schwarz, autor ośmiu bramek i asyst.
Najmocniejszą stroną Rakowa są bez wątpienia stałe fragmenty gry. Już na poziomie I ligi zawodnicy potrafili zaskoczyć przeciwnika różnymi wariantami rozegrania kornera czy nawet rzutu z autu. Niejednokrotnie przynosiło to „Medalikom” cenne punkty. Wydawało się jednak, że szczebel wyżej o bramki będzie dużo trudniej. Nic bardziej mylnego! 25 trafień ze stałych fragmentów gry to zdecydowanie najlepszy wynik w całej lidze. Nawet trener młodzieżówki Czesław Michniewicz przyznał, że przed ubiegłorocznymi mistrzostwami Europy korzystał ze schematów opracowanych przez sztab szkoleniowy Rakowa.
Od zawodnika wykonującego stałe fragmenty gry wymaga się nienagannej techniki i dobrego czucia piłki. Te cechy z pewności posiada sprowadzony w ostatnich dniach Ivi Lopez. Hiszpan mający za sobą ponad 40 występów w Primiera Division ma potencjał, aby stać się jednym z najlepszych skrzydłowych ligi. To jednak nie jedyny interesujący transfer do klubu spod Jasnej Góry. Latem prezes Wojciech Cygan za cel postawił sobie zakontraktowanie gracza do każdej formacji. Stąd też, do drużyny dołączyli bramkarz Branslav Pindroch, obrońca Maciej Wilusz, pomocnicy Giannis Papanikolaou i Marcin Cebula oraz atakujący Vladislavs Gutkovskis. Dwaj ostatni zdążyli już zresztą pokazać, że mogą stanowić o sile wyjściowej jedenastki. Pewne, wyjazdowe zwycięstwo z Lechią Gdańsk, to głównie zasługa wymienionego wyżej duetu.
W ubiegłym sezonie Zagłębie Lubin trzykrotnie mierzyło się z Rakowem Częstochowa. W domowym spotkaniu „Miedziowi” zremisowali 2:2, głównie dzięki bardzo dobrej grze debiutującego Bartosza Białka. W pierwszym spotkaniu rozgrywanym na boisku przeciwnika górą byli gospodarze, jednak w meczu kończącym poprzedni sezon dzięki trafieniom Lubomira Guldana i Damjana Bohara to podopieczni Martina Seveli mogli świętować. Czy KGHM Zagłębie po raz drugi rzędu wygra w Bełchatowie? Przekonamy się już w najbliższy poniedziałek.