Efektowna wygrana po bombie Micana | #75latZL / Inne / KGHM Zagłębie Lubin
Efektowna wygrana po bombie Micana | #75latZL 27 maj

Efektowna wygrana po bombie Micana | #75latZL

Powiedzenie “tak się bawi Bułgar w Polsce” na zawsze zapisało się w annałach naszej rodzimej piłki. Ilijan Micański i jego fenomenalna postawa w krajowych rozgrywkach była powodem wielu radości wśród kibiców Miedziowych. Dokładnie 26 marca 2010 roku KGHM Zagłębie Lubin miało zagrać z GKS-em Bełchatów, a zawodnicy naszego rywala zarzekali się, że uda im się powstrzymać Ilijana. Czy Brunatnym udało się zatrzymać tego bramkostrzelnego napastnika?

27 maj 2021 15:30

Fot. Tomasz Folta
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Inne

W sezonie 2009/2010 KGHM Zagłębie Lubin wróciło do Ekstraklasy po rocznej banicji na zapleczu polskiej najwyższej klasy rozgrywkowej. Niestety zespół, prowadzony początkowo przez Andrzeja Lesiaka, nie radził sobie najlepiej. W pierwszych czterech kolejkach stracił 13 bramek, strzelając zaledwie 2. Porażki 0:4 z Legią Warszawa, 1:4 z Wisłą Kraków, 1:4 z Piastem Gliwice i w końcu 0:1 z Ruchem Chorzów pozbawiły 18-krotnego reprezentanta Polski posady. W następnej kolejce Miedziowi, pod wodzą tymczasowego menadżera Marcina Broniszewskiego, ulegli 0:2 Arce Gdynia.

Na ratunek słabo spisującym się Miedziowym przybył wówczas Franciszek Smuda. Zdobywca Pucharu Polski z rozgrywek 08/09 z Lechem Poznań miał zadanie uratować sezon Zagłębia. “Franz” nie zawojował jednak ligi z lubińskim zespołem. Mimo że już na początek swojej drugiej przygody z Miedziowymi zdołał dokonać tego, czego nie zrobiło dwóch jego poprzedników, czyli wygrał mecz, to bilans 0Z-0R-5P poprawił w minimalnym stopniu na 3Z-5R-9P. Po przerwie zimowej Zagłębie czekało kolejne wyzwanie, ponieważ Smuda skorzystał z okazji i przyjął ofertę prowadzenia Reprezentacji Polski.

Kolejnym “strażakiem” miał być Marek Bajor, który dotychczas pełnił funkcję asystenta trenera. Pod jego wodzą Miedzowi zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Od początku rundy wiosennej Zagłębie wygrało trzy spotkania i tylko raz zremisowało. Przede wszystkim formę odzyskał Ilijan Micanski. Król strzelców I ligi ponownie zaczął strzelać jak na zawołanie. Ówcześni dziennikarze zaczęli go porównywać do Leo Messiego, który w Hiszpanii robił wówczas furorę. W przededniu spotkania z GKS-em Bełchatów Miedziowi zajmowali 9. miejsce. Do meczu przystępowali w dobrych humorach, po wygranej 2:0 z Polonią Warszawa.

W zdecydowanie lepszej sytuacji byli nasi rywale. “Brunatni” zajmowali 5. miejsce i tracąc zaledwie 9 punktów do lidera, wciąż pozostawali w walce o najwyższe laury. Mimo to, w poprzedzającej nasz pojedynek kolejce, podopieczni trenera Rafała Ulatowskiego przegrali z Ruchem Chorzów.

 

KGHM Zagłębie Lubin (Trener: Marek Bajor): 30. Aleksander Ptak – 19. Grzegorz Bartczak, 4. Michał Stasiak, 13. Sergio Reina, 33. Costa Nhamoinesu, 25. Łukasz Hanzel, 8. Mateusz Bartczak, 85. Martins Ekwueme (56’ 5. Fernando Dinis), 27. Wojciech Kędziora, 22. Ilijan Micanski (90’ 24. Adrian Błąd), 99. Mouhamadou Traoré.

GKS Bełchatów (Trener: Rafał Ulatowski): 12. Łukasz Sapela – 2. Marek Szyndrowski, 15. Dariusz Pietrasiak, 14. Mate Lacić, 4. Jacek Popek, 23. Tomasz Wróbel, 20. Patryk Rachwał (63’ 19. Kamil Poźniak), 5. Janusz Gol (69’ 10. Mateusz Cetnarski), 8. Maciej Małkowski (59’ 17. Grzegorz Kuświk), 11. Zbigniew Zakrzewski, 9. Dawid Nowak.

Przed spotkaniem dziennikarze wraz z zawodnikami GKS-u Bełchatów zastanawiali się jak zatrzymać wspomnianego już, “bułgarskiego Messiego”. Wzorem trenera Mallorcy, który Argentyńczyka chciał zatrzymać przez rozstrzelanie, na takie rozwiązanie zdecydował się między innymi Mate Lacić (oczywiście żartobliwie), były zawodnik Zagłębia. Sam trener Ulatowski siłę nadzieję pokładał w przewadze ilościowej zawodników w poszczególnych formacjach.

Najważniejszą zmianą w wyjściowej “11” Miedziowych była wówczas nieobecność Bojana Isailovicia. Kontuzjowanego reprezentanta Serbii zastąpił Aleksander Ptak. Do składu powrócił Mateusz Bartczak, a po dobrym występie z Polonią na boisku pojawił się Wojciech Kędziora. Co ciekawe, na trybunach można było zobaczyć byłego już trenera Zagłębia, ówczesnego selekcjonera Franciszka Smudę.

Pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze. Prawą stroną boiska zaszarżował Tomasz Wróbel, który następnie doskonałym podaniem obsłużył Dawida Nowaka. Napastnik “Brunatnych” miał jednak zwichrowany celownik i posłał odchodzącą piłkę wysoko obok bramki w trybuny. Pierwsi do siatki trafili za to podopieczni trenera Marka Bajora. Już w 11. minucie dobrą akcję gości wykończył Wojciech Kędziora. Niestety gol nie został uznany. Sędzia liniowy dopatrzył się minimalnego spalonego przy podaniu od Mouhamadou Traoré.

Niecałe dziesięć minut później było już jednak 1:0 dla Miedziowych. Tym razem wszystko zgodnie z przepisami. Nigeryjczyk wepchnął piłkę do bramki po małym zamieszaniu w polu karnym i nieporozumieniu pomiędzy Łukaszem Sapelą oraz Mate Laciciem. Kluczowa była tutaj akcja Costy Nhamoinesu, który na lewej stronie wygrał pojedynek brak w bark z Markiem Szyndrowskim, po czym posłał mocne podanie po ziemi. Winę za utratę bramki wziął na siebie bramkarz gospodarzy, który krzycząc “Moja!” zmylił chcącego wybić piłkę Lacicia. Obrońcy GKS-u stanęli jak wryci. Sapela minął się z piłką, a Traore mógł cieszyć się z gola.

Mimo utraty bramki, podopieczni trenera Ulatowskiego nie poddali się i dążyli do wyrównującego trafienia. Blisko pięknego gola był Zbigniew Zakrzewski. Po jednym z rzutów rożnych piłka trafiła przed pole karne do Wróbla. Ten postanowił posłać mocne uderzenie w obręb szesnastki Aleksandra Ptaka. Tam ekwilibrystycznie, piętką, piłkę podbił napastnik GKS-u, a futbolówka przeleciała niebezpiecznie blisko okienka bramki lubinian.

W przerwie o komentarz dotyczący meczu pokusił się Wojciech Kędziora: “Jest ciężko, wiadomo. Dużo biegania, wymagający przeciwnik. Musimy troszeczkę dłużej utrzymywać piłkę, uspokoić to, ale jest dobrze, bo wygrywamy do przerwy.”

Druga połowa rozpoczęła się od szybkiej akcji “Brunatnych” i niebezpiecznego strzału przyszłego zawodnika KGHM Zagłębia Lubin, Paryka Rachwała. Pomocnik GKS-u oddał mocny strzał z prawie 30 metrów. Piłka po drodze odbiła się od Nowaka i uderzyła w słupek bramki Ptaka.

W 59. minucie kapitalną akcją popisali się Miedziowi, którzy rozklepali obronę bełchatowian. Najpierw piłkę na połowie rywali podprowadził Mateusz Bartczak, który następnie doskonałym podaniem między formacjami uruchomił Ilijana Micanskiego. Bułgar tym razem nie zdecydował się na strzał, ale równie skutecznie obsłużył wbiegającego w pole karne Kędziorę. Wycofana do napastnika Zagłębia piłka po chwili zatrzepotała w siatce bramki Sapeli i zrobiło się 2:0.

Pobudzeni stratą bramki “Brunatni” ruszyli do kontrataków. W jednej z lepszych sytuacji gospodarzy, Miedziowych uratował Grzegorz Bartczak. Obrońca Zagłębia był do końca idealnie ustawiony i po mocnym podaniu Grzegorza Kuświka w poprzek pola karnego, uprzedził wślizgiem wbiegającego za nim Zakrzewskiego.

Chwilę później było już 3:0. Prowadzenie Miedziowych podwyższył niezastąpiony Ilijan Micanski. “Bułgarski Messi” rozegrał sobie piłkę z Fernando Dinisem, po czym podprowadził futbolówkę bliżej lewego narożnika pola karnego gospodarzy i potężnie huknął z dystansu. Próbujący interweniować Sapela nie miał nic do powiedzenia. Takiego trafienia nie powstydziłby się nawet słynny Argentyńczyk.

Wydawało się, że to gwóźdź do trumny bełchatowian. Podopieczni trenera Ulatowskiego nie schowali jednak głowy w piasku, tylko postanowili zaatakować i wykorzystali złe ustawienie obrońców Miedziowych. Nowak sprytnie przejął piłkę na połowie Zagłębia i doskonałym podaniem obsłużył Kuświka. 23-letni wówczas napastnik gospodarzy dobrze przymierzył i strzałem z ostrego kąta pokonał Ptaka. Futbolówka po uderzeniu odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki.

W doliczonym czasie gry rozmiary porażki powinien zmniejszyć Mateusz Cetnarski, który dostał idealne podanie od Kuświka. Strzelec honorowej bramki dla GKS-u przejął strąconą przez Zakrzewskiego piłkę i wbiegł w pole karne Zagłębia. Mocno podał do ustawionego idealnie przed bramką Cetnarskiego, który musiał tylko dołożyć nogę, ale fenomenalny refleks Ptaka uratował wynik. Pomocnik “Brunatnych” próbował jeszcze dobijać, odbitą przez naszego golkipera piłkę, ale ofiarną interwencją jego strzał zablokował Nhamoinesu. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

Po spotkaniu Ilijan Micanski udzielił szybkiego wywiadu:

Dziennikarz: Ilijan, jak się bawił Bułgar w Bełchatowie?

Micanski: Myślę, że wszyscy widzieli, jak się bawił Bułgar w Bełchatowie. Myślę, że Zagłębie też się dzisiaj bawiło bardzo dobrze. Oby tak dalej było.

Dziennikarz: Ja myślałem, że Ty strzelasz tylko z pola karnego.

Micanski: Widocznie teraz ludzie będą mogli zobaczyć, że mogę także strzelać z daleka.

Dziennikarz: Jak wchodzi to wszystko?

Micanski: Jak wchodzi to wszystko. Z bliska, z daleka. Jak złapałem tę serię, to chcę utrzymać ją do końca.

O komentarz poproszono również selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudę, u którego Bułgar nie grał głównej roli i miał problemy ze strzelaniem bramek. Na zarzuty, że “Franz” miał nie wystawiać napastnika, ten odpowiedział tylko, że Micanski nie nadaje się do gry kombinacyjnej, ale jeżeli będzie strzelać bramki, to nie widzi żadnego trenera, który by go nie wystawiał.

Niestety Miedziowi nie utrzymali rozpędu. W kolejnych czterech spotkaniach zaliczyli komplet remisów. Następnie przyszła porażka z Polonią Bytom, zwycięstwo z Odrą Wodzisław Śląski, kolejny remis, tym razem z Koroną Kielce i na sam koniec sezonu podopieczni trenera Marka Bajora musieli uznać wyższość Lecha Poznań, który przypieczętował tym samym zdobycie Mistrzostwa Polski. Seria remisów sprawiła, że lubinianie zakończyli rozgrywki dopiero na 10. miejscu. Najlepszym strzelcem Miedziowych został oczywiście Ilijan Micanski z 14 trafieniami na koncie. W walce o koronę króla strzelców wyprzedził go wówczas 22-letni Robert Lewandowski, który po sezonie trafił do Bundesligi.