Gwiazda rywala | Roman Gergel
Piłkarze uniwersalni, a więc mogący występować na kilku pozycjach są w dzisiejszym futbolu na wagę złota. Trenerzy coraz częściej poszukują, bowiem zawodników, którzy w razie potrzeby mogą zabezpieczyć różne sektory boiska. Roman Gergel w trakcie swojej kariery wcielał się zarówno w rolę środkowego pomocnika, skrzydłowego jak i nawet bocznego obrońcę. Dopiero jednak Mariusz Lewandowski na początku ubiegłego sezonu dostrzegł w nim potencjał na klasowego napastnika. Przesunięcie Słowaka do linii ataku okazało się strzałem w dziesiątkę. Gergel został najlepszym strzelcem na zapleczu Ekstraklasy przyczyniając się tym samym do wywalczenia przez Bruk–Bet Termalicę awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej.
16 wrz 2021 15:00
Fot. Tomasz Madejski/ Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Autor Zagłębie Lubin S.A.
Udostępnij
Ekstraklasa
Roman Gergel swoją przygodę z futbolem rozpoczął stosunkowo późno, bo dopiero w wieku jedenastu lat. Trafił wówczas do szkółki piłkarskiej miejscowego FK Spartak Banovce skąd przeniósł się do gimnazjum sportowego w Trenczynie. Piłka nożna nie była jego jedyną pasją, z powodzeniem prezentował się również podczas zawodów lekkoatletycznych. Po dwóch latach łączenia obydwu sportów, Słowak musiał podjąć decyzję, na który z nich postawić. Ostatecznie wybór padł na futbol, czego młody chłopak z pewnością nie żałował. Bardzo szybko, bowiem udało mu się przebić do pierwszej drużyny AS Trencin. Premierowy występ w seniorskim zespole Gergel zanotował tuż po osiemnastych urodzinach, dzięki czemu został drugim najmłodszym debiutantem w historii klubu. W kolejnych miesiącach pomocnik coraz częściej pojawiał się na placu gry, drużynie jednak wyraźnie nie szło. W sezonie 2007/2008 podopieczni Roba Mcdonalda zanotowali nawet serię dwunastu porażek z rzędu w krajowych rozgrywkach, co skutkowało ich spadkiem z ligi. Bez wątpienia zawiodła cała drużyna, w tym również Gergel, który w 29 spotkaniach na swoim koncie zapisał jedynie asystę.
Degradacja szczebel niżej zawsze oznacza kłopoty, szczególnie natury finansowej, dla klubu, jednak dla poszczególnych zawodników może to być szansa na nowy początek. Tak było właśnie w przypadku Gergela, który pełnię swoich możliwości zaczął pokazywać dopiero na boiskach drugiej ligi. Dzięki dobrym występom w krótkim czasie zapracował nie tylko na powołanie do reprezentacji U-21, ale także na transfer do silniejszego zespołu. Słowacki pomocnik podpisał kontrakt z MSK Zilina, świeżo upieczonym mistrzem kraju, który sensacyjnie wywalczył awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. „Šošoni” nie byli kadrowo gotowi na rywalizację w europejskich pucharach, co unaoczniła plaga kontuzji, która przetoczyła się przez zespół. Z braku innych możliwości szkoleniowiec Pavel Hapal w spotkaniu przeciwko Chelsea Londyn wystawił Gergela na… lewej obronie. Piłkarz rozegrał przyzwoite zawody, choć Zilina pomimo prowadzenia do przerwy uległa rywalowi 1:2. Od tej pory Gergel coraz częściej musiał występować na bokach obrony, co jak sam przyznaje niespecjalnie mu odpowiadało. Czuł, że może dać znacznie więcej drużynie grając z przodu, kolejne występy w bloku obronnym jedynie wzmagały jego frustrację. W końcu zawodnik zdecydował się na odejście, najpierw trafił do zespołu Tatrana Presov, następnie reprezentował barwy DAC Dunajska Streda, w żadnym z tych klubów nie rozegrał jednak pełnego sezonu. Kiedy wydawało się, że jego kariera stanęła na rozdrożu, do agenta piłkarza zgłosili się działacze Górnika Zabrze.
Sternicy czternastokrotnych mistrzów Polski nie ukrywali, że ściągają 26-latka przede wszystkim, aby wzmocnić zespół w ofensywie. Już od pierwszych spotkań Gergel ustawiany był na skrzydle, gdzie najlepiej mógł wykorzystać swoje atuty. Bilans sześciu bramek i czterech asyst Słowaka w premierowym sezonie przyjęto przy Roosevelta z dużym optymizmem. Jeszcze lepiej było w kolejnej kampanii, na co duży wpływ miało derbowe starcie z Piastem Gliwice. Faworytem spotkania byli bez wątpienia podopieczni Radoslava Latala, którzy w tamtym momencie zajmowali pierwsze miejsce w lidze z przewagą dziesięciu oczek nad Legią Warszawa. Jak jednak wiadomo derby rządzą się swoimi prawami. „Górnicy” po wspaniałym widowisku zwyciężyli gości aż 5:2. Bohaterem spotkania został Gergel, który czterokrotnie wpisał się na listę strzelców, stając się tym samym pierwszym obcokrajowcem w historii ligi z takim osiągnięciem. Niestety, świetny występ zespołu nie przełożył się na formę prezentowaną w dalszej części sezonu. Zaledwie cztery zwycięstwa w pozostałych 19 kolejkach nie wystarczyły do utrzymania w Ekstraklasie. Zespół spadł z ligi, a po Gergela ustawiła się kolejka chętnych. Słowak dostał ofertę m.in. ze Śląska Wrocław, wolał jednak grać bliżej swojej ojczyzny, dlatego przyjął ofertę Termalici Nieciecza. W zespole „Słoni” piłkarz przeżył zarówno gorsze, jak i lepsze momenty. Gorycz trzeciego spadku w karierze z pewnością nie zadziałała na niego budująco, z drugiej strony Gergel znakomicie odnalazł się w pierwszoligowej rzeczywistości. W trakcie kilku lat wyrósł na czołowego gracza ligi, a w zeszłym sezonie powiódł zespół do upragnionego awansu. Bez jego dziewiętnastu trafień trudno wyobrazić sobie, aby „Słonie” mogły dziś występować w PKO Ekstraklasie.
Roman Gergel to z pewnością jeden z liderów w szatni Bruk-Betu Termalici Nieciecza. Trener Mariusz Lewandowski w obecnym sezonie oszczędnie korzysta z jego usług, co jest wynikiem kontuzji, jaką odniósł piłkarz w końcówce minionego sezonu. W ostatnich spotkaniach Słowak pojawiał się już na murawie, co z pewnością ucieszyło sympatyków popularnych „Słoni”. Jak na razie zespół ma, bowiem problemy z regularnym strzelaniem bramek. Powrót do pełni sił Gergela powinien rozwiązać problemy ze skutecznością.