Grzegorz Kostka: Tysiąc nie będzie żadną granicą / Klub / KGHM Zagłębie Lubin
Grzegorz Kostka: Tysiąc nie będzie żadną granicą 2 sie

Grzegorz Kostka: Tysiąc nie będzie żadną granicą

Dla wielu piłka nożna, to nie tylko wydarzenia boiskowe. To także pasja, która potrafi ewoluować w różnym kierunku. Jakie zagrożenie niesie za sobą zbieranie szalików? Czy jest to duże wyrzeczenie, nie tylko finansowe? Co można nazwać białym krukiem w kolekcji i jak szukać takich perełek? Zapraszamy na rozmowę z członkiem FC Gromadka, właścicielem największej kolekcji szali w regionie

2 sie 2018 09:30

Fot. Zagłębie Lubin
Autor Zagłębie Lubin

Udostępnij

Klub

Kiedyś ktoś powiedział „Każda przygoda zaczyna się od wyjścia z domu”, a jak to było w Pana przypadku? Kiedy po raz pierwszy odwiedził Pan obiekt w Lubinie?

Hmm..To był sezon 2002/2003. Spotkanie z Pogonią Szczecin, jeszcze za kadencji Adama Nawałki. Pojechaliśmy razem z bratem oraz tatą na mecz i tak to się wszystko zaczęło. 

Rozumiem, że pasja do piłki narodziła się trochę wcześniej, w mniejszej miejscowości?

Tak, dokładnie. Graliśmy wcześniej w lokalnej drużynie GKS Gromadka. Jesteśmy w takim, a nie innym regionie. Siłą rzeczy byliśmy „skazani” na Zagłębie, które jest największym klubem. Nie udało się piłkarsko, dlatego zaczęliśmy jeździć kibicowsko. Dodatkowo, Tato jest górnikiem, więc to wszystko zazębiało się tak, aby być kibicem Zagłębia Lubin.

Wracając do pierwszego meczu. Posiada Pan jakieś szczególne wspomnienia z tego wydarzenia?

Tak, oczywiście. Przecież to pierwsze spotkanie. Wspomnienia w dalszym ciągu są w głowie. Czy było to niezapomniane widowisko? Raczej nie, bardziej miłe złego początki. Co prawda wygraliśmy 5:0, ale po tym meczu spadliśmy do niższej ligi.

Dokładnie. Był do pierwszy raz, gdy za sterami lubińskiego klubu zasiadł Adam Nawałka. Pamięta Pan chociaż kto strzelał bramki w tym meczu?

Niestety, tego nie pamiętam. Za duże emocje. Powiem tylko, że uczucia kibicowskie po całym sezonie były mieszane. Z jednej strony wysoka wygrana, z drugiej finalnie spadek z ligi (…) Ale zaraz, jeśli się nie mylę, to Dobi strzelił jedną bramkę i biegał potem z butem na chorągiewce. Na trybunach dużo działo się w tym meczu.

Pan zaczynał kibicować Zagłębiu od tego samego sezonu co brat. Wspólnie zaczęliście jeździć na mecze?

Dokładnie, można powiedzieć, że to Ja nawet bardziej namawiałem na te wyjazdy. Zaczęliśmy jeździć za Zagłębiem, złapaliśmy takiego „bakcyla”.

Jaki był pierwszy wyjazd jaki Pan pamięta?

Niestety, nie było to spotkanie w I lidze, ale już po powrocie. Wybraliśmy się na Lecha Poznań razem ze znajomymi. Zabraliśmy się jednym samochodem z Gminy Gromadka i pojechaliśmy do Lubina na wyjazd autokarowy. Atmosfera był bardzo fajna, wiec zaczęliśmy jeździć już na każdy wyjazd sukcesywnie. Oboje z bratem studiowaliśmy, wiec kiedy była taka możliwość, to przywdziewaliśmy barwy i ruszaliśmy kibicowskim szklakiem.

No dobrze. Początki jako kibica już mamy ustalone. Nurtuje nas skąd zbieranie szalików. Czy to „rodziło” się równolegle?

Szaliki zacząłem zbierać w 2008 roku, więc kilka lat później. Zaczęło się oczywiście od jednego szalika. Kupiłem pierwszy, a na następnym meczu wyszły inne wzory, więc pojawił się impuls do kolejnego zakupu. Pomyślałem wtedy, że fajnie  było by stworzyć, taką kolekcje szalików Zagłębia. Coś, czego tak naprawdę nikt nie miał, a wówczas tak mi się wydawało.

I co było dalej? Jak ta kolekcja się powiększała? Po tygodniu, miesiącu, a może roku ?

Sukcesywnie. Z sentymentem wspominam te pierwsze lata, które były fajne pod tym względem. Im mniej szalików się ma, tym szybciej można powiększyć kolekcje. W pierwszym roku miałem około 30 sztuk, w miarę czasu dokupowałem kolejne, które wychodziły oficjalnymi i nieoficjalnymi kanałami. Czy to  przez klub, czy kibiców.To były też czasy allegro, dziś także olx. Z roku na rok zmieniają się metody, choć pobudki pozostają te same.

Miał Pan jakiś założony cel? 50 szalików w miesiącu lub 50 szalików w roku? Czy bardziej polegało to na szukaniu perełek?

Chciałem się skupić na tych starszych, bo to była okazja, żeby dostać szaliki, które wchodziły w latach 90. Skupiałem się bardziej na perełkach, ale jak miałem okazje zakupu innych szali, to też kupowałem. Oczywiście, było to wszystko uzależnione od kwestii finansowych, bo jednak niektóre szale dochodzą do wartości nawet do 1000 zł za sztukę.

Dochodząc do kwestii finansowych. Jak na to wszystko reagowała Pana rodzina ?

Na początku, kiedy szali było mało, wszystko było w porządku. Z biegiem lat jednak, kiedy kolekcja się powiększała, to już wtedy różnie reagowali. Pojawiły się pytania: Gdzie to będziesz trzymał ? Jak to będziesz konserwował? Szaliki przecież trzeba co pewien okres czasu prać. Są zagrożenia, choćby mole, owady, które mogą je zniszczyć. Z biegiem lat trochę się zmieniło i dziś sami rodzice, a teraz żona, zaczęli mi pomagać.

Czy po tych 10 latach, dalej widzi Pan sens w zbieraniu szalików? Nie ma zniechęcenia?

Nie. To przecież przede wszystkim pasja. Poza tym, celem jest, aby posiadać wszystkie starsze szaliki Zagłębie. Choćby w tym roku udało mi się kupić dwie perełki. Jedna, to bardzo stary szalik naszego Fanklubu Ścinawa, druga to unikatowy wzór kibiców z lubińskiego Ustronia.

A w jaki sposób teraz dochodzi się teraz do kolejnych szalików. Jest to bardziej Allegro i Olx, czy może kanałami kibicowskimi?

Wszystkie kanały są uruchomione! Ciężko ograniczać się do jednej metody. Zdarza się przez znajomych, którzy zbierają szale innych drużyn i wymieniamy się jak kolekcjonerzy. Mam przyjaciół, którzy jeżdżą na Zagłębie od kilkunastu lat i czasem nowi kibice posiadają szaliki, których nie mam. Wtedy wymieniam się z nimi, lub po prostu kupuję od nich te szale.

Czyli w Poniedziałek, po meczu siada Pan do komputera i przegląda wszystkie oferty na wszelkich możliwych serwisach internetowych?

Allegro i Olx przeglądam 2-3 razy dziennie, ponieważ czasami coś się pojawi i zaraz znika, a ja nie chcę tracić okazji.

Z którego szalika jest Pan najbardziej dumny?

Z pierwszego profesjonalnego szalika Zagłębia jaki wyszedł.

Ma on jakieś specjalne miejsce w kolekcji?

Oczywiście. Te lepsze szaliki mam na osobnej półce.

A czym dla Pana jest Zagłębie Lubin po tych 10 latach ? Zbieranie szalików to jedno, pasja jak ustaliliśmy. Pozostaje część sportowa, która nurtuje przecież zdecydowaną większość.

Tak, zgadza się. Jeśli chodzi o mnie, to co prawda przez ostatnie 4,5 roku byłem za granicą, ale i tak przyjeżdżałem na mecze wyjazdowe i mecze w Lubinie w miarę możliwości. Nie mogłem oczywiście być na każdym. Dla kibica wyjazd to rzecz święta i trzymałem się tego, dopóki nie wyjechałem za granicę. Na emigracji pojawiły się trudności, między innymi praca, i bardziej prozaiczne jak odległość.

Czyli były momenty w którym żałował Pan, że nie jest na meczu w Lubinie, czy na wyjeździe?

Takich momentów było mnóstwo! Nie musze sięgać daleko pamięcią, bo choćby na ostatnich meczach pucharowych. Na meczu z Sønderjyske niestety nie byłem, ale na ostatnie 15 minut z Partizanem w Belgradzie udało się dojechać.

Mecz, albo wydarzenie dla którego musiał Pan bardzo dużo poświęcić żeby dotrzeć?

Myślę, że Partizan. Musiałem troszkę skłamać w pracy. Jeszcze wtedy byłem za granicą, a na wyprawę trzeba wygospodarować 3-4 dni. Zadzwoniłem więc do szefa i powiedziałem, że jestem chory.

Teraz kibicować i jeździć jest łatwiej, bo jest Pan tutaj na miejscu.

Dokładnie, jestem już na miejscu. Wszystko jest łatwiejsze, tym bardziej, że od ponad 5 lat mamy swój własny Fan klub Gromadka. Wcześniej jeździliśmy jako Bolesławiec, ale od jakiegoś czasu podróżujemy i wspieramy na własne konto.

Jak na to zareagował Fanklub Bolesławiec? Pomagacie sobie, czy jest bardziej rywalizacja?

Wydaje mi się, że jest rywalizacja, ale taka zdrowa. Liczbowo na pewno nie możemy pokazać się tak jak oni. To miasto, wiadomo więc, że jest to większa liczba ludności. Staramy się. Robimy wszystko, aby wypaść jak najlepiej, nie tylko na wyjazdach, ale także robiąc akcje promujące Zagłębie.

Ile obecnie jest osób w Fanklubie Gromadka?

Na wyjazdach jest na od 5-15 osób i w tych 15 osobach staramy się działać jak najlepiej.

A Ile jest szalików w Pana kolekcji?

Wzorów samego Zagłębia mam 262, do tego dochodzą podwójne szaliki Zagłębia i szaliki innych drużyn. Łącznie to będzie ponad 700 szalików.

Tysiąc szalików będzie tą barierą końcową, finalizującą tą kolekcje, czy nie myśli Pan w takich kategoriach

Nie zakładam nawet, żebym miał przestał zbierać szaliki. Niedawno urodził mi się syn, więc zacząłem zbierać szaliki podwójnie. Mam jeszcze starszą córkę, będzie komu przekazać pasję w razie czego.

Jest jakiś biały kruk w Pana kolekcji?

Jest kilka. Tak jak mówiłem, pierwszy profesjonalny szalik Zagłębia, czy choćby wspomniany szalik FC Ścinawa. Mam też dwie wersje Ustronia, ale również wszystkie szale, które sam robiłem są dla mnie bardzo ważne. Te zaprojektowałem i wydałem osobiście, to taki mały powód do dumy.

A biały kruk o którego Pan jeszcze walczy, żeby go zdobyć?

Jest jeden szalik z początku lat 90. Mam możliwość żeby go zdobyć, ale na razie jestem w trakcie negocjacji z kolekcjonerem szalików innej drużyny.

To spytam ponownie. Czym dla Pana dzisiaj jest Zagłębie?

Zagłębie to jest dla mnie styl życia. Na pierwszym miejscu mimo wszystko jest rodzina, ale już na drugim Zagłębie i cała ta otoczka kibicowska. Z sympatykami też jesteśmy tak jakby jedną, wielką rodziną.

Czym przejawia się ten styl życia? Wstaje Pan rano i myśli tylko o naszym klubie? Czy mimo wszystko najpierw obowiązki domowe, a później dopiero otwiera Pan gazetę, albo czy Internet?

Przede wszystkim rodzina, ale w wolnej chwili, to wiadomo. Jak już wspomniałem, śledzenie nowości, więc bardziej Internet. Czytam także wszelkie artykuły pojawiające się na stronie Zagłębia, interesuję się rynkiem transferowym, a także sprawami bieżącymi jak np. Prezentacja drużyny. Rezerwuje się wówczas ten czas dla Zagłębia.

Czyli wszystko jest podporządkowane wydarzeniom z klubu.

Nawet wcześniej jak byłem jeszcze w Polsce, to od razu mówiłem w pracy, że w ten dzień mnie nie ma, bo jadę na jakieś wydarzenie związane z Zagłębiem.

Jakie są Pana oczekiwania przed tym sezonem. Jest to bardziej huraoptymizm, potęgowanym tym, że jest Pan wiernym fanem czy może sceptycyzm i co będzie to będzie?

Liczę, że ten sezon będzie dla nas udany. Dobrze weszliśmy w ten sezon wygraną 3:1 z Legią Warszawa, a na tym meczu również byłem. Myślę, że możemy namieszać w lidze. Mamy młody skład, tym razem trener Mariusz Lewandowski miał więcej czasu, aby przygotować drużynę. Jestem więc optymistą.

Dlaczego, kibice Zagłębia powinni przychodzić na stadion? Nie wszyscy są tak pozytywnie nastawieni jak Pan.

Jest to po części zabawa, emocje. Sam zaczynałem od zera. Poszedłem na pierwszy mecz i kiedy poczułem, że można być częścią grupy, czegoś wielkiego… Ciężko to opisać. Dlatego, każda osoba, które nie była jeszcze na stadionie w Lubinie, lub była tylko kilka razy, powinna przyjść i zobaczyć, że jest to coś wyjątkowego.

10 lat, taka piękna klamra spięta. Jaki jest Pana ulubiony zawodnik na przestrzeni tej przygody?

Bardzo cenię naszego kapitana, Lubomira Guldana. Wspaniały człowiek, widać że mu zależy i nie jest takim zawodnikiem, który poszedłby do innego klubu za większe pieniądze. Sądzę, że to nie jest dla niego najważniejsze.