Maciej Dąbrowski: Chciałem tutaj wrócić / Pierwszy zespół / KGHM Zagłębie Lubin
Maciej Dąbrowski: Chciałem tutaj wrócić 6 mar

Maciej Dąbrowski: Chciałem tutaj wrócić

Do Zagłębia wrócił najlepszy środkowy obrońca Lotto Ekstraklasy. Maciej Dąbrowski nie ukrywa, że chciał ponownie reprezentować miedziowe barwy i odgrywać ważną rolę w naszym zespole. „Dąbek” wraca trochę odmieniony za sprawą doświadczeń, które zdobył w ostatnim czasie.

6 mar 2018 15:22

Fot. Zagłębie Lubin S.A.
Autor Zagłębie Lubin S.A.

Udostępnij

Ekstraklasa

Twoja twarz zdradza, że jesteś zadowolony.
Maciej Dąbrowski: - Faktycznie, gdy pojawiała się opcja powrotu do Zagłębia Lubin, nie zastanawiałem się nawet chwili. Priorytetem był powrót, jestem zadowolony, że szybko porozumieliśmy się w kwestii umowy.

Kiedy odchodziłeś do Legii to zapowiadałeś, że „Dąbek” wróci do Zagłębia…
- Dokładnie, pamiętam nawet rozmowę z naszym kierowcą Darkiem. Umawialiśmy się wówczas, że odchodzę na chwilę i niebawem wrócę (śmiech). Dotrzymałem słowa.

Ale wyjazd do Warszawy przyniósł ze sobą sukcesy, więc nie można zarzucić, że Maciek Dąbrowski nie sprawdził się w Legii.
- Cieszę się, że spróbowałem czegoś nowego. Wywalczyłem mistrzostwo Polski, zdobyłem cenne doświadczenia, zagrałem w Lidze Mistrzów. Z jakim skutkiem, wszyscy wiedzą, ale to wspomnienia na całe życie. Otrzymałem wyróżnienie dla najlepszego obrońcy ekstraklasy. W Warszawie powiększyła mi się rodzina. Wracam do Lubina, do miasta, w którym mam dom, więc do siebie.

Można racjonalnie wytłumaczyć, że Legia tak łatwo zrezygnowała z najlepszego obrońcy ligi?
- To nie do mnie pytanie, nie zastanawiam się nad tą decyzją. Nie ma co się użalać, patrzę w przyszłość, chcę wrócić na ligowe boiska i grać. Nie chciałem siedzieć w Legii i odcinać przysłowiowe kupony. Jestem ambitnym człowiekiem, mam 30 lat, więc wszedłem w najlepszy okres mojego piłkarskiego życia. Jestem zadowolony, że pojawiła się opcja powrotu do Zagłębia i chętnie z niej skorzystałem.

Powrót do Zagłębia nie oznacza jednak, że z urzędu należy Ci się miejsce w składzie…
- Zdecydowanie tak! Nigdy nie pomyślałem, że wrócę do Zagłębia i za darmo dostanę miejsce w składzie. Cieszę się natomiast, że mam godnych rywali do miejsca w składzie. Lubomir Guldan i Bartek Kopacz bardzo dobrze grają. Rywalizacja może jeszcze pomóc zespołowi.

Szatnia Zagłębia trochę się zmieniła pod Twoją nieobecność.
- Na pewno samo pomieszczenie (śmiech). To naturalna kolej rzeczy, zespół się zmienia, piłkarze przychodzą i odchodzą. Ja wychodzę z założenia, że z każdym można się dogadać, tym bardziej, że jesteśmy jedną drużyną, przed którą stawiane są pewne cele. Poza boiskiem nie musimy się wszyscy przyjaźnić, bo czasem na przeszkodzie stają charaktery ludzi, natomiast w szatni, a przede wszystkim na boisku, musimy stanowić drużynę. Po sezonie rozliczy się nas z wyniku, natomiast nikt nie będzie rozliczał nas z atmosfery.

Atmosfera pomaga w odnoszeniu zwycięstw?
- Oczywiście, że jest wartością dodaną. Zagłębie jest tego doskonałym przykładem, kiedy zajmowaliśmy trzecie miejsce, siłą zespołu była również atmosfera. Dziś wszedłem do szatni i… i jest bardzo dobrze.

Rozmawiałeś z trenerem Mariuszem Lewandowskim?
- Tak, miałem okazję porozmawiać ze szkoleniowcem. Ustaliliśmy warunki współpracy, przedstawiliśmy swoje oczekiwania. Jestem przekonany, że będziemy potrafili ze sobą pracować.

A jak z Twoją piłkarską dyspozycją?
- Nie powinno być z nią źle. Przepracowałem z Legią cały okres przygotowawczy, byłem w regularnym treningu. Potrzebuję ze dwóch meczów, by dojść do optymalnej formy.

A jak drużyna Ciebie przyjęła?
- Widziałem uśmiechy, bo się dobrze znamy. Doszło do pewnych zmian, ale każdy z kolegów jest zadowolony z tego, że mnie zobaczył. No może nie każdy (śmiech)…

Młodzi zawodnicy powinni być zadowoleni? Ponoć często ich rozliczasz i dyscyplinujesz.
- Uważam, że dyscyplinowanie jest potrzebne. Młodzi piłkarze miewają okresy, że fruwają w chmurach, wtedy trzeba ich szybko ściągać na ziemię. Sam to przeżyłem, wiem, że tak powinno być. Moi młodsi koledzy z szatni zrozumieją to za 2 – 3 lata. Pozytywne zmiany widać po Filipie Jagielle czy „Żyrce” (Paweł Żyra przyp. red.). To inni chłopcy, niż ci, których wcześniej znałem. Dojrzalsi i zdecydowani lepsi piłkarsko. Kolejny przykład to Dominik Hładun, który zyskał ogromną pewność siebie. Po latach pewnie będą zmuszeni przyznać, że kiedyś ten „Dąbek” miał rację.

Środkowy obrońca współpracuje z bramkarzem. „Hładi” będzie dla Ciebie wsparciem?
- Dziś ciężko mi powiedzieć, jak będzie się nam współpracowało. Natomiast widać, że Dominik chce rozgrywać piłkę, dobrze operuje nogami. Jest pewny na linii i wychodzi do górnych piłek. Czas pokaże, jak się będzie rozwijał. Ja będę się starał się mu pomagać i podpowiadać, bo to chłopak, który słucha.

Jak Twój transfer oceniają kibice Zagłębia, z którymi byłeś mocno zżyty?
- Docierają do mnie raczej pozytywne komentarze (śmiech). Z kibicami Zagłębia utrzymywałem kontakt, kiedy grałem w Legii. Szanujemy się i wspieramy. Oczywiście swoją wartość przede wszystkim muszę im teraz potwierdzić na boisku.

Mateusz Matras dość szybko zadebiutował po przyjściu do Zagłębia. Z Tobą będzie podobnie?
- Jestem do dyspozycji trenera. Wiadomo, że w ostatnich meczach defensywa Zagłębia grała „na zero z tyłu”. Obrony się tak często nie zmienia, a Mateusz Matras to defensywny pomocnik, na jego pozycji częściej dochodzi do rotacji. Trener oceni mnie na podstawie najbliższych treningów, wystawi do gry, kiedy uzna, że jestem gotowy.

Przychodzisz odmieniony mentalnie. Nie pamiętam Maćka Dąbrowskiego, który widział tyle pozytywów. Co się zmieniło?
- Po raz drugi zostałem tatą, a więc powiększyła mi się rodzina. Gra w Legii pokazała mi pewne możliwości, na świat patrzę trochę inaczej. Masz rację, trochę się zmieniłem. Mój świat nie kończy się na piłce, mam kontakt z wieloma ludźmi. Musiałem nauczyć się z nimi rozmawiać.